Kto to jest recydywista? dodany przez toomek77, 30 Grudnia 2010 w Dyskusje na tematy różne. Rekomendowane odpowiedzi. toomek77 1 toomek77 1 Fan kina niemego
W potocznym rozumieniu osoba dorosła to ta, która ukończyła 18. rok życia. Wszyscy inni to: dzieci, małoletni, nieletni, niepełnoletni czy młodociani. Pewnie dałoby się znaleźć jeszcze więcej słów na określenie takich osób. Dla przeciętnego człowieka dzień osiemnastych urodzin to jedyna granica, której przekroczenie zmienia cokolwiek, jeśli chodzi o sferę prawną. 1. Małoletni 2. Nieletni 3. Młodociany 4. Przełomowych momentów w życiu jest wiele Pełnoletni może przecież głosować w wyborach, pić alkohol czy zawrzeć związek małżeński. W rzeczywistości jest jednak trochę inaczej. Na gruncie przepisów prawa małoletni, nieletni i młodociany to zupełnie inne osoby. Przełomowych momentów w życiu człowieka także jest więcej, niż mogłoby się małoletni charakterystyczne jest dla prawa prywatnego. Jest to przeciwieństwo „pełnoletniego”. Mówi o tym art. 10 §1 Kodeksu cywilnego, w którym czytamy, że Pełnoletnim jest, kto ukończył lat osiemnaście. Małoletni pojawia się już w §2 tego przepisu, który stanowi, że Przez zawarcie małżeństwa małoletni uzyskuje pełnoletność. Nie traci jej w razie unieważnienia małżeństwa. Przymiot pełnoletności nabywa się więc w dniu 18. urodzin. Od tej zasady jest jeden wyjątek. Wyjść z małoletności może bowiem kobieta między 16. a 18. rokiem życia, jeśli w tym czasie zawrze związek małżeński (mężczyzna nie ma takiego prawa).W prawie cywilnym istotne znaczenie ma jeszcze jedna granica wieku. Mianowicie, małoletni po ukończeniu 13. roku życia staje się osobą o ograniczonej zdolności do czynności prawnych. Oznacza to, że otrzymuje uprawnienie do samodzielnego zawierania umów należących do umów powszechnie zawieranych w drobnych bieżących sprawach życia codziennego (art. 20). Wszystkie poważniejsze czynności prawne również mogą być dokonane przez takiego małoletniego, jednak jego opiekun prawny musi je następnie potwierdzić. Warto też dodać, że małoletni, który ukończył 13. rok życia, odpowiada za wyrządzoną przez siebie to z kolei pojęcie prawa karnego. Występuje wyłącznie na gruncie tej gałęzi prawa. Jego definicję znajdziemy w ustawie z dnia 26 października 1982 roku o postępowaniu w sprawach nieletnich. Jest to akt prawny regulujący zasady odpowiedzialności za przestępstwa popełnione przez osoby, które ze względu na wiek nie mogą i nie powinny być karane na podstawie Kodeksu karnego. Głównym zadaniem państwa wobec nich jest bowiem wychowanie i zapobiegnięcie demoralizacji, a nie zastosowanie represji i "nieletniego" jest zdefiniowane przez wyliczenie. W art. 1 §1 w zw. z §2 pkt 1 ustawy czytamy, że nieletni to osoba, która:nie ukończyła 18. roku życia i stosuje się wobec niej środki służące do zapobiegania i zwalczania demoralizacji,dopuściła się czynu karalnego (przestępstwa albo jednego z wymienionych wykroczeń) między 13. a 17. rokiem życia,nie ukończyła 21. roku życia, jeśli wykonuje się wobec niej środki wykonawcze i poprawcze (zastosowane zanim skończyła 18 lat).Popełnienie przestępstwa stypizowanego w kodeksie karnym przez nieletniego - osobę między 13. a 17. rokiem życia kończy się więc wszczęciem postępowania na podstawie ww. ustawy. Sprawca takiego czynu zabronionego nie zostanie skazany na karę pozbawienia wolności, ograniczenia wolności ani grzywny. Nieletni może zaś otrzymać dozór kuratora, trafić do zakładu poprawczego czy młodzieżowego ośrodka wychowawczego. Omawiany akt prawny stosuje się też do osób, które co prawda nie popełniły czynu opisanego w ustawie karnej, jednak ich zachowanie wskazuje na nieletniego zostało ponadto zapożyczone przez Kodeks karny. Jego art. 10 §2 tworzy wyjątek od zasady odpowiedzialności takiej osoby na podstawie wyżej omówionej ustawy. W przepisie tym wymienione są przestępstwa, za które w oparciu o przepisy kodeksowe skazać można nawet piętnastolatka. Chodzi tutaj o najpoważniejsze czyny, takie jak zabójstwo, sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym czy zgwałcenie ze szczególnym to z kolei pojęcie znane Kodeksowi karnemu oraz Kodeksowi pracy. W obydwu tych aktach prawnych jest ono inaczej zdefiniowane i dotyczy różnych grup osób. W art. 115 §10 pierwszej z wymienionych ustawy czytamy, że młodocianym jest sprawca, który w chwili popełnienia czynu zabronionego nie ukończył 21 lat i w czasie orzekania w pierwszej instancji 24 lat. Tak sklasyfikowany przestępca może liczyć na niższą karę. Sąd może zastosować wobec niego nadzwyczajne jej złagodzenie (art. 60 §1 Kodeksu karnego). Z drugiej strony, w przypadku młodocianego okres próby przy warunkowym zawieszeniu wykonania kary może być dłuższy niż w przypadku "normalnego" przestępcy (od 2 do 5 lat, zamiast od roku do 3 lat). W tym czasie sąd musi obowiązkowo zastosować dozór Kodeksu pracy "młodociany" to ten, który ukończył 15 lat, ale nie przekroczył 18 lat (art. 190 §1). Takim osobom poświęcony jest cały dział ustawy. Postanowiono, że młodzi pracownicy będą objęci specjalną ochroną. Przykładowo, każdy z nich musi przed rozpoczęciem pracy przejść badania lekarskie o szerszym zakresie, niż ma to miejsce w przypadku zwyczajnego drugie, młodociany może wykonywać jedynie pracę lekką, czyli niepowodującą zagrożenia dla jego zdrowia i rozwoju psychofizycznego (art. 2001).Po trzecie, ustawodawca nałożył na pracodawcę obowiązek zwolnienia młodocianego od pracy na czas niezbędny do pobierania nauki (art. 198 oraz 2002).Po czwarte, limity czasu pracy takiego pracownika są bardziej restrykcyjne (nie więcej niż 8 godzin na dobę i nigdy w porze nocnej oraz w godzinach nadliczbowych; art. 203).Przełomowych momentów w życiu jest wieleOsiemnaste urodziny nie są więc jedynymi istotnymi z punktu widzenia prawa. Pewne uprawnienia nabywa się już bowiem z dniem ukończenia 13. roku życia. Z drugiej strony, również od tego momentu samodzielnie odpowiada się za przestępstwa oraz delikty. Kolejne zmiany przynoszą piętnaste urodziny. Od tego dnia można rozpocząć legalną pracę. Siedemnastolatek z kolei odpowie karnie za wszystkie przestępstwa znane ustawie. Jeśli przestępca w dniu popełnienia czynu zabronionego nie będzie starszy niż 21 lat, ma szansę na niższą karę.
Recydywista Kurta Vonneguta to kolejna z pozycji oryginalnego twórcy. Jednak niech nie zwiedzie Was oczekiwanie na lekturę analogiczną do pozostałych surrealistycznego pisarza. Owszem, specyficzne poczucie humoru i vonnegutowski absurd są zachowane i ustawicznie dają o sobie znać. Niemniej sama treść serwuje tym razem zupełnie innego
Rozmowa z dr Renatą Szczepanik, pedagożką resocjalizacyjną, o tym, skąd się biorą recydywiści. Joanna Podgórska: – Jak wiele czasu spędziła pani w więzieniach?Renata Szczepanik: – Projekt związany z badaniem recydywistów rozpoczęłam w 2011 r. Szłam do więzienia z nastawieniem, że zobaczę zakapiorów z nienawistnym spojrzeniem, wytatuowanych od stóp do głów, których się będę bała. I od razu zobaczyłam, że to są normalni ludzie. To był największy szok. Badania trwały kilka lat. Godzinami wysłuchiwałam opowiadanych przez recydywistów historii. Potem odsłuchiwałam i spisywałam nagrania. Nie pytałam, jak zaczęli przestępczą karierę, za co siedzą, ale prosiłam, by po prostu opowiedzieli mi o swoim życiu. Te historie były drastyczne: ojciec nożem dźga matkę albo podrzyna gardło ukochanemu psu, albo trzeba nocą boso po śniegu biec po pomoc, bo ojczym molestuje siostrę. Potem opowiadali mi o brutalnych przestępstwach, które oni popełniali. Wysłuchiwałam tego i w pewnym momencie zaczęłam się budzić w nocy zlana potem. Miałam wrażenie, że jestem osaczona, że ktoś chce mi zrobić krzywdę. W tramwaju stałam się „elektryczna”, ktoś się gwałtowniej ruszył, a ja podskakiwałam z nerwów. Mój mąż, psycholog, stwierdził w końcu, że mam objawy stresu pourazowego. Musiałam to odstawić na jakiś czas. Robiłam przerwy i wracałam do moich recydywistów. Gdy zaczynałam badania, paliłam jednego, dwa papierosy dziennie, gdy kończyłam, doszłam do ponad paczki. Nie mogłam kupić im papierosów, ale mogłam częstować, więc kopciliśmy bez przerwy. Dla nich te nasze rozmowy też były zaskoczeniem. Mówiono im, że będą badania, spodziewali się jakichś ankiet. A tu normalna rozmowa, jakiej nie pamiętali od lat. Można odnieść wrażenie, że część pani rozmówców miała gwarantowany wyrok niemal zaraz po wywiad z 25-latkiem i on mi mówi: proszę pani, ja siedzę już od 15 lat. Pytam, jakim cudem. A on tłumaczy, że go zamknęli w domu dziecka, jak miał 9 lat. Oni często definiują odsiadkę jako każdy kontakt z instytucją, czy to jest dom dziecka czy zakład poprawczy. Przechodzą tam „trening dowięzienny”?Tak. Kolejna placówka to następny szczebel tego, co oni sami nazywają więzienną karierą. Mają za sobą także trening środowiskowy. Do więzienia dla pierwszy raz karanych nie trafiają naturszczyki, które nic nie wiedzą o odsiadce. Większość jest od dawna uwikłana w środowisko przestępcze, bo to jest ich otoczenie, źródło wartości i kultury. Znają więzienne reguły gry, bo wychowywali się wśród recydywistów. Siedział ojciec, wujek, brat, sąsiad, starsi kumple. Niektórzy mówią o pierwszej odsiadce jako o czymś, czego już się nie mogli z recydywistów opowiadał mi, że jako młody chłopak często przychodził pod więzienie i myślał, żeby już tam być. To buduje status i pozycję. Ale ważne jest, by zrozumieć emocje, które im towarzyszą, kiedy pierwszy raz idą do więzienia czy wcześniej do poprawczaka. Nie są chojrakami. Przerażenie, osamotnienie, niemoc, bezradność – te uczucia bardzo wyraźnie się pojawiały w ich retrospekcjach. Mam przed sobą 40-letniego recydywistę, który jest cały wytatuowany, napakowany, z bliznami po bójkach, dźgnięciach nożem i z bardzo nieciekawą przeszłością. Przez wiele lat odsiadki nauczył się maskować lęk i być twardym. Ale kiedy wraca do wspomnień sprzed 25 lat, to znowu staje się przerażonym dzieckiem. Mówił mi: „uświadomiłem sobie, że jestem tam sam, zupełnie sam, i że nie mogę na nikogo liczyć”. A jednocześnie tego lęku nie wolno okazać. Oni wiedzą, że wygrywa ten, kto umiejętnie maskuje lęk. Często powtarzali: „walcz albo giń! – jeśli pokażesz słabość, to po tobie”. Słabych nie lubią ani współosadzeni, ani nawet wychowawcy. To było tak naprawdę najbardziej beznadziejne w ich doświadczeniach placówkowych – socjalizacja do agresji, której motorem napędowym było przerażenie i brutalne wyrwanie z jedynego środowiska wsparcia, jakie posiadali – ulicy, podwórka. Pierwsze doświadczenie więzienia to tylko lęk?Nie. Oni często to traktują jako okazję do sprawdzenia się, a nawet swego rodzaju wakacje. Opowiadają, że buzowała w nich adrenalina. To intensywny czas, który biegnie bardzo szybko. Młodociany trafia do więzienia na relatywnie krótko i łatwo może dostać przedterminowe zwolnienie. Często dziwili się: „To już? Jeszcze się dobrze nie rozgrzałem, a już mnie puścili”. Młodzi debiutanci to dla opieki penitencjarnej najtrudniejszy typ więźnia, bo oni są niezwykle podminowani, podnieceni całą sytuacją. Muszą odgrywać chojraka, choćby trzeba było przywalić wychowawcy, bo publiczność patrzy, ocenia i szacuje pozycję. Więzienie oswaja się poprzez agresję?Są różne techniki. Można też poprzez dystrybucję dóbr, częstowanie towarami z paczki z wolności, przemyconą marihuaną, odwoływanie się do znajomości pewnych osób. To gra, w której wygrywają niekoniecznie ci silni, ale cwani i inteligentni. Trzeba umieć rozeznać się w sytuacji. Doświadczony recydywista wchodzi na oddział i obserwuje: ten trzyma z tym, ten z tamtym, temu można bezkarnie przywalić czy go okraść z butów, a od tego lepiej się trzymać z daleka. To jest obieranie określonej strategii, gra. Wymagająca sporych kompetencji Część z nich wyuczyła się ich w poprawczakach; tych recydywiści nazywają „łańcuchami” albo „kajdaniarzami”, bo to doświadczenie po nich widać. Inni nabywają go w trybie natychmiastowym, bo stawka jest wysoka. Pozycja, jaką się zdobędzie podczas pierwszej odsiadki, będzie się za człowiekiem wlokła. Ona jest później niemal nienegocjowalna. Po pierwszym wyroku prawdopodobieństwo drugiego rośnie?Oni na to mówią „dożywocie na wolności”. W kryminologii określa się to wysoką selektywnością, naznaczeniem społecznym. Jeżeli chłopak siedział za rozbój, a w jego okolicy dokonano rozboju, policja od razu wzywa go na przesłuchanie. Jeśli pracuje, musi się u pracodawcy zwolnić w związku z wizytą na komendzie. Szef niby rozumie, ale gdzieś tam pojawia się wątpliwość – nie dostaje się wezwania na policję ot tak sobie; może coś jest na rzeczy. Chłopak traci pracę, więc znów kradnie. To samonapędzający się mechanizm. Do więzienia trafia się coraz łatwiej, na coraz dłuższe kary, okresy wolności są coraz krótsze, a uzyskanie zwolnienia warunkowego coraz trudniejsze; w końcu to recydywista. A popełnianiu kolejnych przestępstw sprzyja coś, co nazwałam zachłyśnięciem się wolnością. Gdy wychodzą po kilku latach, czują fizyczne wręcz oszołomienie. Słońce silniej świeci, wszystko jest intensywniejsze, dźwięki, zapachy. Mają niby jakiś plan, co zrobić, żeby znów nie trafić do więzienia, ale na wolności czekają koledzy, którzy mówią: jeszcze zdążysz się naprostować, chodź się najpierw napijemy. Siedzą, piją, wpada policja, bo koledzy wcześniej obrobili sklep, i świeżo zwolniony trafia na komisariat razem z nimi. Niektórzy po wyjściu nie zdążą nawet dotrzeć do domu rodzinnego, bo wpadają w wir wydarzeń, które są emocjonalnym odreagowaniem wielu lat spędzonych w więzieniu. Gubi ich także to, że po przekroczeniu bramy więziennej mają wrażenie siły, mocy i potrzebę nadrobienia straconego czasu. Zachłyśnięcie się wolnością łączy się z adrenaliną i specyficznym rodzajem brawury. Czy w więzieniach wciąż funkcjonuje grypsera?Każde więzienie ma swój klimat, który zależy przede wszystkim od tego, kto w nim siedzi. To decyduje, czy podkultura jest silniejsza czy słabsza. Ale grypsowanie to zjawisko w zaniku. Jeden ze starych recydywistów, pytany o to, stwierdził: „Pani, a kto z nas ostatni raz widział cwela na żywe oczy?!”. Dziś funkcjonariusze bardzo dbają, by więźniów wysokiego ryzyka bycia ofiarą izolować od reszty. Starzy więźniowie mówią, że grypsowanie nie ma dziś sensu. W 1990 r. ze służby więziennej odeszło 40 proc. funkcjonariuszy; z dnia na dzień, choć wcale im się to nie opłacało. Nie byli w stanie sobie wyobrazić, żeby zwracać się do więźniów per pan. Nagle funkcjonariusz przestał być wrogiem. Recydywista może pisać skargi, ma swoje prawa, ma telewizor w celi, PlayStation. Za złe zachowanie można to stracić. Złe relacje z personelem to mniejsze szanse na zdobycie pracy czy wcześniejsze zwolnienie. Podkultura w szczątkowej postaci funkcjonuje w oddziałach mocno zamkniętych, gdzie ludzie siedzą po wiele lat i koncentrują się na tym, co tu i teraz. Jak się ma kilkuletni wyrok, to jest się jedną nogą na wolności i myśli o tym, co później. Choć i w takich przypadkach może dojść do awantury o byle co. Jeden z więźniów pożyczył drugiemu czekoladę z orzechami. Ten miał oddać za tydzień, jak dziewczyna przyśle paczkę. Ale dziewczyna przysłała czekoladę bez orzechów. Kłótnia o to trwała rok; bójki, ustawki, pyskówki. Czy oni są głupi? Nie. Chwilowo to jest treść ich życia, bo nie mają innej. Z opowieści pani rozmówców może wynikać, że grypserę w pewnym stopniu zastąpił konflikt recydywiści, jeśli byli uzależnieni, to od alkoholu. W więzieniu alkoholu nie ma. Ale wiadomo, że zdarzają się narkotyki i dopalacze. Młodzi się „nafutrują” i są nieobliczalni, nieprzewidywalni. Często szokują starszych recydywistów, łamią podstawowe zasady. Starzy najczęściej chcą mieć święty spokój. Dla nich już tylko czas jest wrogiem, a młodzi dopiero się rozkręcają, chcą się pokazać. Były przypadki, że starzy pozbywali się małolata z celi, bo przeszkadzał siedzieć „normalnym” recydywistom. Narozrabia i całej celi zabiorą telewizor. W oczach starych więźniów małolaty to ludzie bez honoru. Tłumaczą, że jak kiedyś szło się na robotę i przechodził dzielnicowy, to się dawało chodu, bo honorem złodzieja było nie dać się złapać. A dzisiaj taki małolat zacznie się jeszcze z dzielnicowym szarpać. Według starych zanikła prawdziwa kultura złodziejstwa. Co poza dostępem do dóbr wpływa na pozycję więźnia w hierarchii?Tu zawsze obowiązywał kult siły. To dodaje punktów, ale nie wystarcza. Poznałam recydywistów o posturze chuchra, którzy przewodzili podkulturze. Najbardziej liczy się spryt, inteligencja i coś w rodzaju charyzmy. Pamiętam multirecydywistę, który był świadkiem Jehowy, za każdym razem, gdy wychodził, zostawiał za sobą cały oddział świadków Jehowy. Tatuaże, które kiedyś były świadectwem pozycji w podkulturze, już się nie liczą, bo dziś dowolny tatuaż może sobie zrobić każdy. Bardzo liczy się za to umocowanie w środowisku, przy czym zawsze są to układy coś za coś: ja cię nauczę otwierać sejfy, ale wisisz mi za to połowę z pierwszych skoków. Albo powiedzmy, że do więzienia trafia drobny diler, jego szef dzwoni do starego kumpla, który też tam siedzi, i prosi: zaopiekuj się, żeby mi chłopaka nie skrzywdzili. Dobra, ale jak wyjdę, to mnie poznasz z tym i tym. W środowisku przestępczym, jak w biznesie, nie ma sentymentów. W trakcie więziennych rozmów z nudów sprzedaje się tylko drobne patenty, np. jak wyłamać drzwi albo wybić szybę bez hałasu. Specjalistyczna wiedza jest zarezerwowana dla wybranych, trzeba na nią zasłużyć. Ważne, za co się siedzi? Kiedyś ci, którzy trafiali do więzienia „za głowę”, czyli zabójstwo, automatycznie byli w hierarchii liczy się to zdecydowanie mniej. Co ciekawe, znaczenie ma medialność. Jeśli o przestępstwie, które więzień popełnił, jest w prasie czy telewizji choćby wzmianka, chodzi w aureoli gwiazdy. Opisuje pani kolejne fazy emocjonalnego oswajania więzienia, czyli: lęk, złość, gniew, żal, nostalgia, smutek, niemoc, poczucie straty. Przypomina to fazy godzenia się z w tym jest. Starzy recydywiści, którzy już nie mają nadziei na przedterminowe zwolnienie, tracą wiarę, że mogą jeszcze zmienić swoje życie, popadają w coś, co można określić jako żałosną rezygnację czy może żałosną akceptację. Wiedzą, jakie mają karty i że wiele już nimi nie ugrają. Młodzi myślą, że mają jeszcze całe życie przed sobą. Starych, za trzecią, czwartą odsiadką, dopada refleksja, że większą część życia spędzili w więzieniu. Da się przerwać błędne koło recydywy?Tak. Podstawą jest umiejętność zerwania z dawnym środowiskiem. To bardzo trudne, bo dla więźnia często jest to jedyne środowisko, które zna i w którym jest akceptowany. To tak, jakby ktoś kazał nam z dnia na dzień zmienić całe życie: pracę, krąg znajomych, a najlepiej jeszcze miejsce zamieszkania. A oni muszą to zrobić. Słabsi, którzy nie czują się na siłach, planują wyjazd za granicę. Mekką polskich kryminalistów stała się Holandia. Inni głęboko wciągają kaptur na głowę, żeby ich koledzy nie poznali. Bo koledzy to z jednej strony pokusa, a z drugiej obawa przed drwiną, że „frajerowi w pierdlu kręgosłup złamali”. Paradoksalnie łatwiej zerwać z przestępczością silnym bandytom, którzy w więziennej hierarchii byli wysoko. Te same cechy, które sprzyjały budowaniu wysokiej pozycji za kratami, czyli siła, spryt, charyzma, strategiczne myślenie, pozwalają łatwiej zerwać ze środowiskiem na wolności. Taki nie boi się zarzutu o frajerstwo, bo nikt mu nie podskoczy. Punktem zwrotnym może też być poznanie kobiety, która działa jak życiowy stabilizator i daje silną motywację do normalnego życia. A terapie odwykowe?Bardzo często spotykam się z opiniami, że terapie odwykowe w więzieniu to pieniądze wyrzucone w błoto. Nieprawda. Na oddziałach odwykowych ludzie nie muszą walczyć o wpływy, o władzę. To jakby zawieszenie odsiadki. Pracują tam psychoterapeuci, funkcjonuje terapeutyczna społeczność. Psychoterapia, która jest częścią terapii odwykowej, bardzo często bywa punktem zwrotnym, bo to dla skazanego pierwsza tak poważna okazja, by pogrzebać we własnym wnętrzu, psychice. Buntują się, często towarzyszy im płacz, złość, ale budzi się w nich bardzo poważna refleksja; w pedagogice resocjalizacyjnej mówi się o tym „olśnienie dewiacyjne”. Mieli świetnie opanowane techniki wypierania winy i nagle dociera do nich, że coś z ich postępowaniem było nie tak. Słyszałam o przypadku zabójcy, który po odsiedzeniu 25 lat wyszedł na wolność i zabił przypadkową kobietę, żeby znów trafić do więzienia, bo inaczej już nie potrafił funkcjonować. Tak się zdarza w przypadku multirecydywistów?Raczej nie. To mit, że oni chcą wracać do więzienia. Jest tylko jeden taki typ, o którym recydywiści mówią „więzienni karierowicze” – bezdomni pijaczkowie, którzy w brudnych łachach wystają całymi dniami pod sklepem i żebrzą na bełta. Przychodzi zima, idą do więzienia, bo ciepło i dadzą jeść. Jeśli należał kiedyś do podkultury, młodzi z podziwem będą się koło niego kręcić, żeby ich wtajemniczył i rozsądzał spory. Częstują kawą, czekoladą. Na wolności człowiek z samego dna, a tu panisko i socjometryczna gwiazda, która rządzi małolatami. Co zmienić w systemie resocjalizacji, żeby nie produkował recydywistów?Zaprzepaszczamy często szansę na to, by więzienie spełniało funkcje „odstraszacza” przez to, że zbyt łatwo umieszczamy dziecko w instytucji wychowawczej czy resocjalizacyjnej, w której ono się oswaja z uwięzieniem. Recydywiści mówili mi: „ja przestałem się bać więzienia, kiedy pierwszy raz trafiłem do poprawczaka”. Nawet jeśli mamy pomysł na tzw. resocjalizację w środowisku otwartym, to w praktyce jest mało miejsc, które byłyby alternatywą wobec ośrodka zamkniętego. System zapobiegania demoralizacji nieletnich nie uczy odpowiedzialności. Nieletni zdewastuje przystanek i zamiast go uporządkować, trafia do ośrodka. Uczymy więc, że za złe zachowanie czeka go kara w postaci uwięzienia. Dzieciak, który trafia do ośrodka, jest zły, że się go tam wsadza, i nie kojarzy tego faktu ze zdemolowanym przystankiem. Z kolei w przypadku multirecydywistów więzieniem staje się ich przestępcza przeszłość. Mimo że mówimy o tzw. prognozie kryminologicznej, to efekty resocjalizacji szacuje się tylko w oparciu o przeszłość osadzonego. Liczą się kwity, czyli liczba wniosków o ukaranie i liczba nagród. Poza tym resocjalizacja obwarowana jest procedurami w takim stopniu, że bardzo trudno dać szansę komuś, za kim ciągnie się bagaż poważnych przestępstw. Nawet jeśli od ostatniego złamania prawa przez więźnia minęło kilkanaście lat, a dziś dokonała się w nim rzeczywista przemiana, personel po prostu boi się podjąć ryzyko i wystąpić z wnioskiem o przedterminowe warunkowe zwolnienie. To wina specyficznej presji, na jaką są narażeni funkcjonariusze. Media czekają jedynie na ich potknięcia, z których będzie można zrobić nagłówek: „Kolejny skandal w polskim więzieniu!”. To sprzyja zachowawczości i przedkładaniu porządku w papierach nad troskę o dobro człowieka. Rozmawiała Joanna Podgórska *** Dr Renata Szczepanik – pedagożka resocjalizacyjna, adiunkt w Pracowni Pedagogiki Specjalnej na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego. Autorka książki „Stawanie się recydywistą. Kariery instytucjonalne osób powracających do przestępczości”.
To jest R'ka a nie Ptka moi ludzie ciągle siedzą Równowaga się zachwiała więcej myśliwych niż zwierząt Takie życie mój kolego recydywa jest jak blizna Niech Cie ręka Boska broni żeby się do czegoś przyznać Nie bądź pizda i nie pękaj a z opresji wyjdziesz cały Czarne chmury nad głowami niestety znowu zgęstniały
W wyborach w 2019 z ramienia PiS z powodzeniem ubiegał się o senacką reelekcję, otrzymując 61 416 głosów. W sierpniu 2021, w związku z decyzją o wystąpieniu parlamentarzystów Porozumienia z KP PiS, współtworzył nowo powstałe koło parlamentarne swojej partii, które rozpadło się w lipcu 2023 (został wówczas senatorem
“@CTomczyk Wy to jesteście jak recydywista po odsiadce. Z tym, że on zresocjalizowany, jest już porządny. Wy nie”
Definition of recidivist in the Definitions.net dictionary. Meaning of recidivist. What does recidivist mean? Information and translations of recidivist in the most comprehensive dictionary definitions resource on the web.
Listen to Recydywista by Chada & RX on Apple Music. Stream songs including "Styl Najświeższego Sortu", "Ciężki Przekaz" and more.
Kary za przekroczenie prędkości, lub inne wykroczenia drogowe, znacząco wrosły. W najgorszym wypadku kierowca może zapłacić aż 30 000 zł za złamanie przepisów ruchu drogowego. Jest to najwyższa kara, jaka może zostać nałożona na kierowcę przez sąd.
W razie braku zgody na przyjęcie mandatu sprawa podlega rozpoznaniu na zasadach ogólnych. Postępowanie mandatowe za wykroczenia skarbowe uregulowane jest w kodeksie karnym skarbowym (skrót: kks). Mandatem karnym można nałożyć karę grzywny w granicach nieprzekraczających podwójnej wysokości minimalnego wynagrodzenia.
. jaf1yil48q.pages.dev/661jaf1yil48q.pages.dev/360jaf1yil48q.pages.dev/607jaf1yil48q.pages.dev/23jaf1yil48q.pages.dev/94jaf1yil48q.pages.dev/880jaf1yil48q.pages.dev/430jaf1yil48q.pages.dev/716jaf1yil48q.pages.dev/481jaf1yil48q.pages.dev/471jaf1yil48q.pages.dev/348jaf1yil48q.pages.dev/433jaf1yil48q.pages.dev/119jaf1yil48q.pages.dev/688jaf1yil48q.pages.dev/140
kto to jest recydywista