Nie da się ukryć, że branża budowlana czy motoryzacyjna to domena mężczyzn. To męski świat, w którym coraz częściej pojawiają się jednak kobiety. J eszcze kilka lat temu odsetek kobiet pracujących w męskich zawodach był bliski zeru. Obecnie nawet co piątą aplikującą osobą jest kobieta.
katekate Zaprawiony W Bojach Posty: 7126 Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11 Życiówka na 10k: Życiówka w maratonie: Tomeck Zaprawiony W Bojach Posty: 665 Rejestracja: 17 lut 2016, 17:30 Nieprzeczytany post 19 kwie 2016, 06:47 seemoore pisze:Efekt rewelacja ... Nogi bardzo zgrabne ... [...] chciałbym zachęcić do tego moją żonę. Pokażę jej Twoje zdjęcia - na pewno będzie w szoku. Ha, Ty możesz być w szoku jak z liścia dostaniesz. pzdr T seemoore Wyga Posty: 100 Rejestracja: 28 kwie 2014, 14:10 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 19 kwie 2016, 16:44 andrzejstrzelba Dyskutant Posty: 28 Rejestracja: 06 sie 2014, 10:58 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 24 kwie 2016, 11:32 WOW. Wyglądasz niesamowicie i jestem przekonany, że zdjęcia takie jak twoje czy "Małego" bardzo motywują do ciężkiej pracy innych biegaczy. Biegaj dla zdrowia i nie chudnij już więcej. Daję głowę, że każdy facet się za tobą ogląda. Pozdrawiam, Andrzej. Niebiesska Rozgrzewający Się Posty: 17 Rejestracja: 23 lut 2016, 09:45 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 25 kwie 2016, 08:40 Mam jeszcze pytanko. Bo biegam 3,4 razy w tygodniu i tak 8,30min na 1km więc wolno narazie przebiegam około 6km ale idzie mi coraz lepiej. I tu pytanie czy żeby ujedrnic ciało to powinno się biegać wolno czy szybko? Z góry dziękuję za odpowiedzi Pozdaraiwm smiles Dyskutant Posty: 42 Rejestracja: 18 lis 2015, 18:55 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Lokalizacja: Bielsko-Biała Nieprzeczytany post 25 kwie 2016, 11:06 Niebiesska pisze:Mam jeszcze pytanko. Bo biegam 3,4 razy w tygodniu i tak 8,30min na 1km więc wolno narazie przebiegam około 6km ale idzie mi coraz lepiej. I tu pytanie czy żeby ujedrnic ciało to powinno się biegać wolno czy szybko? Z góry dziękuję za odpowiedzi Pozdaraiwm na efekty wizualne składa się kilka czynników, ilość tkanki tłuszczowej, mięśnie, myślę, że na efekty przyjdzie jeszcze poczekać, a czy wolno czy szybko, z czasem będziesz biegać coraz szybciej, to wyjdzie samo z siebie ale na pewno nie biegaj szybciej na siłę bo to może Ci tylko zaszkodzić, złapiesz kontuzję, przetrenujesz się i z chęci poprawy zrobi się przymusowa przerwa Niebiesska Rozgrzewający Się Posty: 17 Rejestracja: 23 lut 2016, 09:45 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 25 kwie 2016, 11:53 smiles pisze:Niebiesska pisze:Mam jeszcze pytanko. Bo biegam 3,4 razy w tygodniu i tak 8,30min na 1km więc wolno narazie przebiegam około 6km ale idzie mi coraz lepiej. I tu pytanie czy żeby ujedrnic ciało to powinno się biegać wolno czy szybko? Z góry dziękuję za odpowiedzi Pozdaraiwm na efekty wizualne składa się kilka czynników, ilość tkanki tłuszczowej, mięśnie, myślę, że na efekty przyjdzie jeszcze poczekać, a czy wolno czy szybko, z czasem będziesz biegać coraz szybciej, to wyjdzie samo z siebie ale na pewno nie biegaj szybciej na siłę bo to może Ci tylko zaszkodzić, złapiesz kontuzję, przetrenujesz się i z chęci poprawy zrobi się przymusowa przerwa Nie oczekuje cudów że po tygodniu biegania będę fit :P ale właśnie czytałam że przy wolnym biegu następuje poprawa wydolność ogólnej i spalanie tkanki tłuszczowej. Pytam bo tego tyle jest w internecie że sama już nie wiem w co wierzyć. magdowa Rozgrzewający Się Posty: 24 Rejestracja: 21 kwie 2016, 13:19 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 25 kwie 2016, 12:15 Piękna przemiana Niebiesska. Gratuluję wytrwałości smiles Dyskutant Posty: 42 Rejestracja: 18 lis 2015, 18:55 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Lokalizacja: Bielsko-Biała Nieprzeczytany post 25 kwie 2016, 12:29 Niebiesska pisze:smiles pisze:Niebiesska pisze:Mam jeszcze pytanko. Bo biegam 3,4 razy w tygodniu i tak 8,30min na 1km więc wolno narazie przebiegam około 6km ale idzie mi coraz lepiej. I tu pytanie czy żeby ujedrnic ciało to powinno się biegać wolno czy szybko? Z góry dziękuję za odpowiedzi Pozdaraiwm na efekty wizualne składa się kilka czynników, ilość tkanki tłuszczowej, mięśnie, myślę, że na efekty przyjdzie jeszcze poczekać, a czy wolno czy szybko, z czasem będziesz biegać coraz szybciej, to wyjdzie samo z siebie ale na pewno nie biegaj szybciej na siłę bo to może Ci tylko zaszkodzić, złapiesz kontuzję, przetrenujesz się i z chęci poprawy zrobi się przymusowa przerwa Nie oczekuje cudów że po tygodniu biegania będę fit :P ale właśnie czytałam że przy wolnym biegu następuje poprawa wydolność ogólnej i spalanie tkanki tłuszczowej. Pytam bo tego tyle jest w internecie że sama już nie wiem w co wierzyć. Ja przestałem w to wierzyć i zacząłem brać na logikę, każdy inaczej reaguje, jeden przy tempie 6min/km się namęczy jak w kamieniołomie inny w tym czasie odpoczywa. biegaj jak czujesz, narazie pracuj nad poprawą wydolności i nie wierz w to, że biegnąc wolno nie spalasz tkanki, pośrednio zawsze pracujesz na swoją figurę i wygląd. a na treningi wycelowane typowo w jakiś efekt moim zdaniem przyjdzie czas jak już będziesz w stanie biegać po 2h ciurkiem i zaczniesz się tym nudzić, wtedy zacznie się praca nad poprawianiem tempa, nad mięśniami, siła itp. nie daj się wciągnąć w te filozofie że do 5min/km (albo na tętno) to spalasz tłuszcz a szybciej to budujesz mięśnie bo skończysz jak automat biegający pod dyktando pulsometru. Qba Krause Zaprawiony W Bojach Posty: 11477 Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31 Nieprzeczytany post 25 kwie 2016, 12:47 a może by najpierw czytać, potem pisać? Niebiesska Rozgrzewający Się Posty: 17 Rejestracja: 23 lut 2016, 09:45 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 25 kwie 2016, 13:29 Qba Krause pisze:a może by najpierw czytać, potem pisać? Może źle się wypowiedzialam że właśnie. Nie właśnie tylko czytałam że... Qba Krause Zaprawiony W Bojach Posty: 11477 Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31 Nieprzeczytany post 25 kwie 2016, 13:32 Niebieskaa, to nie było do Ciebie, przepraszam, niejasno się wyraziłem strefa spalania tłuszczów to mit. zaleta spokojnego biegania jest to, że nie męczy tak bardzo, jak np. intensywny trening siłowy i można go powtarzać kilka razy w tygodniu Jeżeli masz jakieś konkretne pytania lub wątpliwości, chętnie pomożemy. Piękne efekty, trzymaj się! charm Zaprawiony W Bojach Posty: 1929 Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Lokalizacja: silesia Kontakt: Nieprzeczytany post 17 maja 2016, 07:22 Niebiesska - gratuluję efektów! Poza bieganiem mogę polecić basen, i oczywiście, w sezonie - morsowanie - bardzo ujędrnia Aha, ja się nie odchudzałam, zaczęłam biegać z innych powodów, a ubytek cm (miejscami ponad 30...) to skutek uboczny Jeśli chodzi o efekty biegania - nie wiem, ile dokładnie wagowo, nie ważyłam się.... Kolejno: przed bieganiem, po kilku miesiącach biegania, i dokładnie rok później (na mecie I i II Jastrzębskiego biegu kobiet, III będzie w najbliższą niedzielę - mogę dorzucić zdjęcie z mety :P) kojot19922 Zaprawiony W Bojach Posty: 382 Rejestracja: 03 maja 2014, 17:57 Życiówka na 10k: 42:15 Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 18 maja 2016, 13:08 Też, Cię ubyło ładnie Generalnie spalanie tłuszczy następuje po około 30minutach biegu, wiec lepiej biegac spokojne długie wybiegania jeżeli chodzi tylko o spalanie tłuszczy, natomiast jeżeli biegasz 8:30 na km czyli w zasadzie idziesz( bez urazy) to na razie po prostu trenuj, na myślenie co dalej przyjdzie jeszcze czas. Skoor Zaprawiony W Bojach Posty: 9679 Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 18 maja 2016, 13:13 kojot19922 pisze:Generalnie spalanie tłuszczy następuje po około 30minutach biegu Ale głupoty piszesz...
Wiele firm działających na rynku, decyduje się na sprzedaż internetową. Z pewnością jest to bardzo dobry wybór i szansa na dochodowy biznes, pod warunkiem, że sklep internetowy jest dobrze zaprojektowany i wypromowany. Co zrobić jeśli chcesz pobiegać ze swoim facetem, a nie ma z kim dziecka zostawić? a) Przywiązać dziecko do kaloryfera i liczyć, że przez 40 minut sąsiedzi pozostaną głusi na jego wrzaski. b) Uśpić jakaś tabletką nasenną. c) Wziąć delikwenta ze sobą. d) Nie iśc biegać wcale. Wygrała odpowiedź…. „a”! Nie no… sąsiedzi by mnie zlinczowali, że młody im nie dał seriali pooglądać, więc tak na prawdę wybraliśmy opcję „c”. Wzięliśmy picie i piłkę na stadion i jasno powiedzieliśmy, rodzice biegają, więc ty grasz sobie tu w kąciku, bo boisko zajęte. My ustawiamy się na starcie, a młody rzuca piłkę i stwierdza, że biegnie z nami… Przebiegł 1 okrążenie, potem zrobił sobie chwilę przerwy. Przebiegł drugie okrążenie, bo przecież tak fajnie jest wyprzedzać starą matkę i w ogóle wchodzić jej w paradę podczas biegu. Przebiegł trzecie okrążenie mimo mojego protestu, przebiegł i czwarte, a gdy chcieliśmy już iść zwiał nam i biegł swoje piąte… I miałam wrażenie, że mógłby tak jeszcze i jeszcze w nieskończoność. Baterie Duracell to przy nim cieniutkie są… A ja się przekonałam, że w dzieciństwie to wszystko jest proste. Można biegać w nieskończoność, potem jeszcze skakać i nakłonić rodziców na grę piłkę, a na koniec po przyjściu do domu zrobić 30 pompek takich Kacprowych. W wieku 4 lat można góry przenosić. Wiecie co? Zastanawiałam się co ludzie na stadionie pomyślą na widok rodziców którzy zabierają na stadion 4 latka i jeszcze z nim biegają. Po zakończeniu treningu zaczęłam się zastanawiać co oni myślą o rodzicach, którzy maja słabszą wytrzymałość niż ich dziecko… Jasne, że my jesteśmy szybsi i silniejsi, ale co z tego skoro On ma hart ducha, jest wytrzymały i nigdy nie traci zapału. No pod warunkiem, że ktoś biegnie wolniej od niego, bo przegrywać nie lubi: przygotowując się na jutrzejsze ważenie… Mam jeden komunikat i nie będę przebierać w WAGO! JAK JESZCZE RAZ, POKAŻESZ MI WZROST, TO CIĘ WYRZUCĘ PRZEZ OKNO I TO NIE SĄ ŻARTY. MASZ OSTATNIĄ SZANSĘ, ALBO POKAŻESZ 84,9KG, ALBO SIŁĄ NAUCZĘ CIĘ LATAĆ!!! Z Poważaniem:Twoja oddana właścicielka:).Ps. Dziecko testuje moją wytrzymałość, każe mi biegać za rowerkiem i nie zna litości.
A koleżanka nie prosiła o plan treningowy, tylko prostą poradę. Julijko, ja zatem bym Ci na początek radziła - wyrzuć ten pulsometr, albo przynajmniej nie kieruj się tak ściśle tętnem. Biegaj na samopoczucie, krzywdy sobie nie zrobisz i sama poczujesz, kiedy jest już za szybko.
Przychodzi taki moment w życiu każdej kobiety, że poznaje mężczyznę, na punkcie którego totalnie traci głowę. Nie może jeść, bo myśli o nim. Nie może spać, bo myśli o nim. Nie może w spokoju odpalić PornHuba, bo… No wiadomo. MYŚLI O NIM. Możemy to nazwać zauroczeniem, ewentualnie głupotą, nomenklatura nie ma większego znaczenia, kiedy chodzi o emocje i tymczasową blokadę mózgu. Taka kobieta, kobieta totalnie zauroczona, bardzo chciałaby mieć potwierdzone info, że mężczyzna, który skradł jej serce (i zdrowy rozsądek), też jest zakręcony na jej punkcie niczym ruski termos. Niestety, większość z nas musi zachowywać w stanie tej emocjonalnej epilepsji powściągliwość. Udawaną, bo udawaną, ale jednak. Żeby nie wyjść na wariatkę, stalkerkę, desperatkę, nachalną, mało kobiecą, zbyt męską, no generalnie taką, która CHCE ZA BARDZO. Bo w naszym kręgu kulturowym przyjęło się, że to mężczyzna wypatruje króliczka, goni go, następnie upolowuje i zjada. Jest to naturalna kolej rzeczy, atawizm nie do przeskoczenia, nawet dziś, w czasach, kiedy to kobiety zarządzają, płacą za seks i trzymają facetów pod butem. Niby możemy inicjować, ale nie za bardzo. Niby nikt nam nie broni powiedzieć otwarcie do mężczyzny „hej, podobasz mi się, chcę cię”, ale robiąc to, musimy się liczyć w faktem, że facet szybciej straci nami zainteresowanie. Bo Wy już tak macie. A nas to wkurwia. * – Minęły trzy dni, a on wciąż nic nie napisał! Nie rozumiem! – Anka kurczowo ściska w dłoni telefon, aż jej knykcie zbielały. – Przecież randka się udała. Jakąś godzinę po pożegnaniu już siedzieliśmy na messangerze! I pisaliśmy do pierwszej w nocy! I sam się odezwał dwa dni później! A potem, jak ja zagadałam pierwsza, odpisał w dwóch słowach i od tamtej pory cisza. O co chodzi? – Anka zawiesza głos i patrzy na mnie z napięciem. Najwyraźniej czeka, aż ja wyjaśnię tę mrożącą krew w żyłach tajemnicę. – Może umarł? – stawiam najbezpieczniejszą hipotezę. Trupa nie można winić w zasadzie o nic. Chłopak jest bezpieczny.– To wcale nie jest śmieszne, Pajonk! On mi się naprawdę spodobał… – Anka smutnieje. – To był pierwszy fajny facet, jakiego spotkałam od ponad roku. Nie dość, że elokwentny, z poczuciem humoru i własnymi zajawkami, to jeszcze, kurna, naprawdę niezły. Na tyle, że jak nie patrzył, to rozbierałam go wzrokiem. Ilu takich masz na wyciągnięcie ręki?Rozglądam się dokoła. Siedzimy w knajpie na Artystycznym Żoliborzu, jest w zasadzie pusto, jeśli nie liczyć jednego literata koło siedemdziesiątki, skrobiącego coś w kajeciku i siorbiącego setę na pobudzenie wyobraźni. – No właśnie – konstatuje Anka. – Albo alkoholicy, albo żonate dziady, co szukają wrażeń, albo młodsi, których kręcą cycate trzydziestki. A jak już się trafia ktoś fajny, normalny, przystojny, to musisz zgrywać niedostępną, tajemniczą i chuj wie, co jeszcze, bo jemu laski same do wyra włażą, bo on wie, że jest towarem deficytowym i skrzętnie z tego korzysta!– A gdybyś była na jego miejscu, to byś nie korzystała? – pytam, jak na typową hedonistkę przystało.– Nie wiem, może, ale nie w tym rzecz! Chodzi o to, żeby nie tracić nawzajem swojego czasu! Jeśli mu się podobam i go interesuję jako kobieta, niech to okaże. Jeśli interesuje go jedynie seks ze mną, niech powie na pierwszej randce „chodźmy do łóżka”. Jeśli widzi we mnie wyłącznie potencjalną kumpelę, niech mi to powie wprost. A jeśli w ogóle nie chce mieć ze mną do czynienia, bo na przykład uważa, że jestem nudna, brzydka i uchynięta, niech do kurwy nędzy nie pisze, nie dzwoni, a na koniec randki nie dziękuje za cudowne spotkanie i nie podaje swojego numeru telefonu! – Anka ewidentnie się zapowietrza.– Może koleś bada grunt? Może potrzebuje więcej czasu? No come on, spotkałaś się z nim ile, dwa razy? Gdzie ci się spieszy? – pytam. Anka wbija we mnie wzrok wyraźnie osłupiała. – Stara, mam 33 lata. Nie mam czasu na zabawy w kotka i myszkę. Dla nas era randkowania się skończyła. To nie jest „Seks w Wielkim Mieście”, tylko Warszawa, Polska. I samotność, z którą nie chcę się wiązać do końca życia… Rozumiesz? Z żalem przyznaję, że owszem. * Pan Elokwentny już nigdy więcej nie napisał ani nie zadzwonił do Anki. Polubił za to jej dwa posty na Facebooku i jedno zdjęcie na Instagramie. I tego to ja już totalnie nie rozumiem. Tekst po raz pierwszy ukazał się w magazynie „Logo” [nr 11, listopad 2016] oraz na Fot. Andrew Welch, ♥ 0 Like Like
Nigdy nie biegaj za facetem! Jeśli mu na tobie zależy - znajdzie cię! Zakochana kobieta dostaje bzika dosłownie! Nie na darmo mówi się, że miłość odbiera
Ładowanie... Przewijaj obrazki palcem w lewo Nigdy nie rozumiałem, dlaczego potrzeby s*ksualne mężczyzn tak bardzo odbiegają od potrzeb s*ksualnych kobiet. Wszystkie te gadki o Marsie i Wenus… Nigdy również nie rozumiałem, dlaczego tylko mężczyźni są w stanie myśleć racjonalnie… W zeszłym tygodniu poszedłem z moją żoną do łóżka. Zaczęlismy się pod kołdrą głaskać i dotykać. Byłem już gorący jak cholera i myślałem, że ona również, ponieważ to, co robiliśmy miało jednoznaczne podłoże s*ksualne. Lecz właśnie w tym momencie rzekła do mnie: – Posłuchaj, nie mam teraz ochoty sie kochać, chcę tylko, żebyś wziął mnie w ramiona, dobrze? Odpowiedziałem: – Co? W odpowiedzi usłyszałem, no jak sądzicie, co? To przecież jasne: – Ty po prostu nie zdajesz sobie sprawy z emocjonalnych potrzeb kobiet! W końcu zrezygnowałem i skapitulowałem. Nie miałem tej nocy s*ksu i tak zasnąłem… Następnego dnia poszedłem z żoną do Centrum Handlowego na zakupy. Patrzyłem na Nią, gdy przymierzała trzy piękne, ale bardzo drogie sukienki. Ponieważ nie mogła się zdecydować, powiedziałem Jej, żeby wzięła wszystkie trzy. Nie wierzyła własnym uszom i zmotywowana przez moje pełne wyrozumiałości słowa, stwierdziła, że do nowych sukienek potrzebuje przecież nowe buty, zresztą te, które na wystawie oznaczone były ceną 600 zł. Na to rzekłem, że, oczywiście, ma rację. Nastepnie przechodziliśmy obok stoiska z biżuterią. Żona podeszła do wystawy i wróciła z diamentową kolią. Gdybyście mogli Ją widzieć! Byla wniebowzięta! Prawdopodobnie myślała, że nagle zwariowałem, ale to było Jej w gruncie rzeczy obojętne. Sądzę, że zniszczyłem wszelkie schematy myślenia filozoficznego na których się do tej pory opierała, gdy po raz kolejny powiedziałem „tak” i dodałem „piękna kolia”… Teraz była wręcz s*ksualnie podniecona. Ludzie! Jej twarz wyrażała tyle uczuć, musielibyście to widzieć! W tym momencie powiedziała ze swoim najpiękniejszym uśmiechem: – Chodź, pójdziemy do kasy zapłacić. Trudno mi było nie wybuchnąć śmiechem, gdy Jej odpowiedziałem: – Nie, kochanie, nie mam teraz ochoty tego wszystkiego kupować… Jej twarz zbladła jak ściana, a jeszcze bardziej, gdy dodałem: – Mam tylko ochotę na to, żebyś mnie wzięła w ramiona. Gdy z wściekłości i nienawiści już prawie pękała, wbiłem ostatni gwóźdź: -Ty po prostu nie zdajesz sobie sprawy z finansowych możliwości mężczyzn. Sądzę, że nie będę miał s*ksu do roku 2045… Ładowanie...  Losowe Dowcipy: Dwaj studenci mieli poprawkowy egzamin z kombinatoryki. Ponieważ profesor był akurat na urlopie, chłopaki uprosili panienkę z dziekanatu aby zdradziła im miejsce pobytu naukowca i pojechali na Mazury do jego daczy. Profesor trochę się zdenerwował, ale mając dobre serce zgodził się ich przeegzaminować. Egzamin trwał i trwał aż zrobiła się noc i profesor postanowił „dokończyć ich” na drugi dzień. W daczy były trzy pokoje. W jednym położył się profesor z żoną, w drugim ich córka a w trzecim obaj studenci. Po godzinie drugiej jeden ze studentów obudził się i pomyślał „i tak nas pewnie uwali to przelecę mu za to córkę”. Wstał, zagląda do jednego pokoju, spod kołdry wystają dwie pary nóg. „Aha to profesor z żoną” – myśli student. Idzie więc do drugiego i kładzie się tam gdzie jest tylko jedna para nóg. Po godzinie budzi się profesor i myśli „pójdę położę się obok córki bo te studenciki gotowi mi ją jeszcze przelecieć” . Zagląda do jednego pokoju – dwie pary nóg. „Aha to studenci”. Idzie do drugiego pokoju i kładzie się do łóżka. Po następnej godzinie wstaje drugi student z zamiarem przelecenia córki profesora i oczywiście trafia do żony profesora. Rano naukowiec budzi się pierwszy, patrzy śpi sam, idzie do drugiego pokoju patrzy – tu student z jego córką, zagląda do trzeciego pokoju – drugi student z jego żoną. Profesor drapie się po głowie i mruczy: – Tyle lat wykładam kombinatorykę, ale takiej k$%^&wskiej przekładanki to jeszcze nie widziałem!  Jedzie ksiądz przez małą mieścinę, na głównym skrzyżowaniu, tuż przed drzwiami komendy policji leży rozjechany pies. Ksiądz zdegustowany brakiem reakcji zatrzymuje auto, wchodzi na komendę i mówi: – Panowie chciałem zwrócić uwagę, że przed waszymi drzwiami leży rozjechany pies i zero reakcji z waszej strony! Na to gliniarz głupio się zaśmiał i mówi: – Ja myślałem, że to wy jesteście od pogrzebów. Ksiądz na to też z ironicznym uśmiechem: – Przyszedłem zawiadomić najbliższą rodzinę.  Facet postanowił wybrać się z żółwiem do kina. Trzyma zwierzątko pod pachą, podchodzi do kasjerki i prosi o bilet. – Poproszę jeden normalny i jeden ulgowy, dla żółwia. – Przykro mi, ale to nie jest zoo, nie może pan wejść z żółwiem! – Ależ to mały żółw, zachowuje się cichutko, przecież nikomu nie będzie przeszkadzał. – To porządne kino, proszę nie blokować kolejki! – Ależ proszę pani, kupię dwa normalne… – Nie i już. Następny! Facet odszedł jak niepyszny, za zakrętem wsadził sobie żółwia w spodnie i po chwili wrócił do kasy – pod pachą nie miał już tylko pudełko z popcornem, w ręce kolę. Tym razem dostał normalny bilet bez większych problemów. W środku seansu postanowił pozwolić biednemu zwierzęciu pooddychać trochę świeżym powietrzem – rozpiął więc rozporek, aby żółw mógł w końcu wychylić szyję… Rozmowa w tym samym rzędzie – kilka siedzeń dalej: – Stary – widziałeś? – Co? – Ten facet tam – ma fi%^ta na wierzchu! – No i co z tego? To erotyczny film – ty też prawie masz. – No… ale mój nie wpieprza popcornu!  Wychodzi blondynka od lekarza i zastanawia się: – Wodnik czy panna, wodnik czy panna? Wraca do lekarza i pyta go: – Panie doktorze, to był wodnik czy panna? Lekarz odpowiada: – Rak, proszę pani, rak. ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »
Nie zdarzyło mi się aby kobieta którą pierwszą przepuściłem w drzwiach była z tego powodu oburzona. Nawet nie oczekuję podziękowania chociaż w 90% przypadków kobiety dziękują za ten gest. Nie dziękują za to młode kobiety (tak do 20 paru lat), które jeszcze mało o życiu wiedzą. Nie ukrywam, że robię to tylko z uprzejmości. Z jednej strony nieobecny duchem, unikający bliskiego kontaktu i rozmów. Z drugiej – podporządkowujący się decyzjom żony, trzymający kurczowo nielubianej posady, bez większych ambicji, nie posiadający własnych pasji Maluchy kochają go "mimo wszystko", po latach wystawią cenzurkę zimnego i rozleniwionego nieudacznika Na pytanie: "Jaki jest współczesny ojciec?", nasuwa się zbyt często odpowiedź: "Nieobecny". Jeśli nie ciałem, to duchem. W wielu przypadkach po prostu jest. Nie wykazuje żadnej inicjatywy ku temu, by stać się kimś ważnym dla swoich dzieci, kimś w rodzaju mentora, duchowego przewodnika Zainteresowanie sprawami swoich pociech sprowadza do minimum. Trzeba je gdzieś podwieźć – podwiezie, trzeba wyłożyć kasę na szkolną wycieczkę – wyłoży. Ostatecznie odgrzeje naleśniki w mikrofalówce. Nie ma za to bladego pojęcia o tym czy córka czuje się akceptowana w gronie koleżanek, czy ktoś jej dokucza, czy jest zadowolona ze swojego wyglądu. Nie wpadnie mu też do głowy, by zapytać czy syn naprawdę lubi dżudo, na które został zapisany dwa lata temu. Nie zastanowi się czy sińce pod jego oczami nie oznaczają czasem, że dwie olimpiady, do których syn podchodzi to nieco za wiele na tle zbliżających się egzaminów w szkole. Ojcowskie minimum Minimalizm to motyw przewodni w życiu takiego mężczyzny. Jego głównym zajęciem jest praca i przelewanie pieniędzy z konta na konto. Nie dąży do pogłębienia kontaktu ani z dziećmi ani z żoną. Nawet relacje z paczką kolegów sprowadza do wyskoczenia na piwo raz w miesiącu. Wyjście z żoną do teatru czy kina to pakiet „ponad standard”, bez którego też się obędzie. To typ "mało wymagający", któremu do szczęścia prawie nic nie potrzeba. W takiej rodzinie to kobieta dba o relacje z dziećmi, ich rozwój, edukację oraz bogactwo doznań. To ona zarządza czasem wolnym i decyduje, co ciekawego w kinie zobaczą w weekend, jaki zakątek Polski zwiedzą, o jakich ważnych faktach z życia dziadka się dowiedzą. Mimo że stara się w dwójnasób nadrobić bierność małżonka, nie jest w stanie go zastąpić. Ojciec nieobecny duchem powinien pamiętać, że ubogie relacje z dziećmi, pozbawione emocjonalnej głębi, prędzej czy później zbiorą swoje żniwo. W ostatecznym rozrachunku znajdzie się w dołku, który sam pod sobą wykopał. Czym ryzykuje? - Nawet małe dzieci instynktownie wyczuwają brak zainteresowania ze strony ojca i czują się tym głęboko zranione. Poza tym dziecko poprzez naśladowanie rodzica tej samej płci oraz obserwowanie różnic między płciami uczy się, kim jest. Uczy się, jakie role ma przyjmować jako dziewczynka lub jako chłopiec, a następnie jako kobieta i mężczyzna. Chłopcy, aby dowiedzieć się "kim jest mężczyzna", potrzebują obok siebie wzoru męskości - ojca męskiego, ale także troskliwego i emocjonalnie dostępnego. Dziewczynki z kolei, aby zbudować swoją niezależność i poczucie bezpieczeństwa w kontekście rodzącej się kobiecości, potrzebują ojca akceptującego, podziwiającego, ale też stawiającego wymagania – przekonuje Dagmara Danielczyk – Słomian, psychoterapeutka z wrocławskich Gabinetów Psychoterapii. Dzieci potrzebują wiedzieć, czym rodzice różnią się od siebie: w myśleniu, wyrażaniu emocji, zachowaniu. To daje punkt odniesienia dla własnej płciowości i miejsca w świecie. - Dzieci, które mają ojców wspierających i mocno angażujących się w codzienną opiekę otrzymują mocny fundament pod zbudowanie poczucia własnej wartości, akceptację swojej płci, zdolność twórczego myślenia i działania czy też podejmowania ryzyka. Z kolei dzieci wychowane w domu, gdzie ojciec był wiecznie nieobecny duchem, mogą mieć kłopoty z rozwijaniem umiejętności życiowych, mogą mieć obniżone poczucie własnej wartości, doświadczać problemów związanych z brakiem samoakceptacji, wiary w siebie i nawiązywaniem bliskich relacji w dorosłym życiu – mówi Danielczyk-Słomian. Psychoterapeutka wśród nagminnych grzechów współczesnych ojców wymienia nie okazywanie dziecku uczuć, nie zachęcanie dziecka do niezależności i rozwoju, zbyt mało akceptacji, ciepła i troski, odrzucanie dziecka w ważnych dla niego momentach. Zwraca przy tym uwagę, że bardzo niewielu ojców zgłasza się na terapię zarówno samemu jak i z dziećmi, najczęściej przychodzą matki. A jeśli już pojawia się jakiś męski rodzynek, to jego wiedza o dziecku jest bardzo ograniczona. Nie ma pojęcia o jego rozwoju, zainteresowaniach lub nawet o tym, w której aktualnie klasie się uczy. Taki ojciec odgrywa jej zdaniem rolę „wielkiego nieobecnego”. To żywiciel rodziny, który zapomniał o innych równie ważnych rolach: wychowawcy, duchowego przewodnika, męża, partnera. Chodzący portfel Z czego wynika uczuciowe i umysłowe izolowanie się mężczyzn od swoich bliskich? Dlaczego szczelnie zamykają się w skorupie pod tytułem "jestem zmęczony", "mam dużo pracy", "to ponad moje siły", "ja tego nie czuję"? Trudno o jednoznaczną i prostą odpowiedź. Nadal wielu mężczyzn zakorzenionych jest jeszcze w tradycyjnym paradygmacie męskości, który wymaga od nich dominacji, tłumienia uczuć i emocji, pojmowania modelu rodziny w kategoriach: ojciec pracuje zawodowo i jest żywicielem rodziny, matka – zajmuje się domem i wychowuje dzieci. W naszym kraju wciąż w dużej mierze podstawowa rola, jaką przypisuje się mężczyźnie, sprowadza się do roli ojca zabezpieczającego byt materialny. W efekcie duże grono mężczyzn uważa, że ich zadanie kończy się na przyniesieniu godziwej pensji. A przecież dzieciom nie są potrzebne kolejne zera na koncie, tylko troska, miłość i zainteresowanie. Zagubieniu mężczyzn i kryzysie ich tożsamości nie pomaga z pewnością kreowana przez media przebojowość kobiet. Podkreślanie na każdym kroku ich aktywności, ambicji, podążania za kierunkiem i tempem globalnych zmian. Mężczyzna czuje się w tej rywalizacji coraz mniej pewny i zdarza się, że wybiera wówczas wariant „stania z boku”. Trochę bezpieczny, trochę pozwalający na lenistwo. Można to przyrównać do postawy Felicjana Dulskiego. Steve Biddulph, specjalista od terapii rodzinnej i autor głośnej książki „Męskość”, walczy z przestarzałymi rolami macho i sprowadzaniem mężczyzny do roli „chodzącego portfela”. W swej książce przekonuje, że „życie mężczyzny to więcej niż samotna walka, zarabianie, wydawanie i bycie trybikiem w maszynie, której się nawet nie lubi”. Zwraca uwagę, że mężczyźni są bardzo zagubieni - nie wiedzą kim są, i czego pragną. Udają szczęście, kiedy tak naprawdę nie są szczęśliwi, a tym samym izolują się emocjonalnie od swoich bliskich. Brak mentora, pustka Podkreśla też, że chłopcy wychowują się pozbawieni wzorców i mentorów. W efekcie wyrastają z nich "puści" mężczyźni, którzy nie potrafią nawiązywać bliskich więzi z kobietami, dziećmi, przyjaciółmi. Mentorzy w pojęciu rodzinnej starszyzny niestety znikli ze sceny. Już praktycznie nie zdarzają się dziadkowie przed 50-tką, którzy mają siłę na długie spacery z wnukami, podczas których wpajają im wartości i radości życia. Biddulph pisze: "Bywa, że chłopiec nie poznaje bliżej żadnego dorosłego mężczyzny, chyba że odnosi sukcesy w sporcie, należy do harcerstwa lub ma szczęście spotkać wyjątkowego nauczyciela. Pozbawiony kontaktu z wewnętrznym światem mężczyzn, zmuszony jest określać siebie na podstawie bladych ról z telewizji, filmów oraz opowieści rówieśników, w które potem wciela się z nadzieją, że w ten sposób "udowodni', iż jest mężczyzną. Potem ze wszystkich sił stara się żyć, używając tej jednowymiarowej fasady, która w wielu sferach życia się nie sprawdza." Autor "Męskości" jest zdania, że współczesnym ojcom nie brakuje motywacji do nawiązania bliskich relacji z dziećmi i żoną. Jako problem wskazuje "brak oprogramowania". "Powielają wadliwe wzorce z przeszłości. Jednym z takich wzorców jest ojciec bierny. To mężczyzna, który wraca po pracy do domu, zasiada w fotelu i zasłania się gazetą, włącza telewizor lub idzie do warsztatu. Ojciec od czasu do czasu rzuci ironiczną uwagę lub na coś ponarzeka." Jednym z najtrudniejszych zadań, jakiemu muszą sprostać mężczyźni, jest utrzymanie równowagi – mają być silni, ale nie brutalni, delikatni, ale nie słabi. Na arenę wkroczył nowy paradygmat męskości akcentujący równość oraz partnerstwo mężczyzn i kobiet. Dewizą życiową mężczyzny ma stać się współdziałanie, a nie dominacja. Epoka nowego ojca cały czas ewoluuje, wymaga od mężczyzn wiele wysiłku i wywołuje wciąż konsternację. Bierność mężczyzny może też mieć podłoże w relacji w matką. Matką, która trzęsie całym domem, decyduje za wszystkich, ogranicza, zabrania. Dagmara Danielczyk-Słomian: - Taka "psychologiczna kastracja" dokonuje się na wielu płaszczyznach, czasem niepostrzeżenie, przez codzienne sączenie jadu: "Nie rób tego, bo ty się do tego nie nadajesz, bo się skaleczysz, bo jesteś za mały...", "Nie biegaj, bo się przewrócisz.." etc. Takimi słowami matka zabija męskość, a chłopiec nie może się rozwinąć w dorosłego silnego mężczyznę. W dorosłym życiu najczęściej znajduje sobie podobną do matki żonę, która kontynuuje dzieło kastracyjne: „Nie można na ciebie liczyć” "Co z ciebie za facet", "Ty nigdy..., Nie umiesz ….". Czasu tato nie cofniesz Abstrahując od genezy bierności, ojcowie „zza gazety” powinni pamiętać o jednym - odbudowanie roli ojca i nadrobienie straconego czasu jest praktycznie niemożliwe. Danielczyk-Słomian: - Nie oszukujmy się. Relacja z dzieckiem tworzy się wtedy, kiedy jest ono małe. Kluczowe jest pierwszych kilka lat, potem okres nastoletni. Jeśli wtedy zabraknie ojca, ta więź nigdy nie będzie już taka bliska i satysfakcjonująca obie strony. Pewnie, że można, nawet w życiu dorosłym, budować na nowo relacje z ojcem, pielęgnować je, wzmacniać itd. Można na terapii przepracować braki związane z tym, czego nie dał ojciec. Ale czasu nigdy nie cofniemy. Nawet jak przepracujemy to, co nas uwiera, blizna zostanie. A blizna po ojcu nieobecnym boli bardzo, bo to miał być najbliższy mężczyzna w życiu każdego z nas. Nietuzinkowy rozrachunek z ojcami stanowi książka "Listy do ojca". Składają się na nią 140 bardzo osobiste listy napisane przez czytelników Gazety Wyborczej. Akcję pisania takich listów – zwierzeń pod hasłem „Powrót taty” zainicjowali trzej dziennikarze Gazety, którzy opisali swoje własne rodzinne historie. Cenzurki są różne. Jedne przepełnia gorycz i rozczarowanie: "(…) Rozmowa z Tobą zawsze wyglądała tak samo. "Jak tam w szkole?" – pytałeś, ja odpowiadałem: "OK". Koniec. Wszystkie "poważne" rozmowy odbywałem z matką. Z Tobą się nie dało. Leżałeś błogo na kanapie po pracy i widać było, że nie chcesz, żeby Ci zawracać d…ę. (…). Inne niosą nadzieję. Pokazują obraz ojców bliskich, łagodnych i uważnych. Ojców – przyjaciół, ojców - powierników sekretów, ojców – pocieszycieli. Oto fragment jednego z takich listów: "Tata to magiczne słowo, które od zawsze powtarzałam sobie, gdy było mi źle. Gdy przeglądam zdjęcia, na których jestem małą dziewczynką, widzę siebie albo na jego rękach, albo w jego pobliżu(...)". (…) Było Mu na pewno ciężko, bo na głowie miał utrzymanie czteroosobowej rodziny i Babci. Dojeżdżał do pracy w Gdyni, a mieszkaliśmy w Lęborku. Wychodził z domu, gdy jeszcze spałam, a wracał, kiedy już byłam w łóżku. Za to w wolne dni chodził z nami do parku, zjeżdżał na sankach, organizował wypady za miasto, na plażę do Trójmiasta – był w tym nieprześcignionym mistrzem (…). (…) Za wszystko co robiłam źle – w porównaniu z cudownym dzieckiem, jakim była moja siostra – otrzymywałam zwielokrotnioną miłość mojego Taty. Często powtarzał, że to wszystko minie i nawet nie zauważę, kiedy stanę się łabędziem. Dzisiaj chcę Mu powiedzieć, że Jego ogromna miłość i wiara we mnie dała mi siłę na całe życie. (...) Nie miałam wątpliwości co do punktu nr 2! Książka, którą lubię najmniej, to zdecydowanie "Pachnidło"! Choć film powstały na podstawie tejże powieści, zrobił na mnie pozytywne wrażenie i mogę go szczerze polecić. Jednak w tym wypadku nie na filmie, lecz na książce mam się skupić
Tak samo jak można pisać epopeje na temat męskich wad, słabości, skłonności i win, podobnie możemy doszukać się cech, które nie są pożądane i akceptowalne w nas, kobietach. Nie jesteśmy stworzeniami idealnymi, choć często za takie się uważamy. Żadne z nas anioły, delikatne nimfy i Bóg wie co jeszcze. Mamy swoje za uszami a dodatkowo, mocno działa na nas nasza natura i oczywiście hormony. O tyle o ile w wielu sytuacjach, jesteśmy w stanie zrzucić na nie winę z swoje szalone zachowania, to są rzeczy, których nawet hormonami nie jesteśmy w stanie przykryć. Pomyślcie drogie panie, ile to cech i zachowań, które od Was wychodzą, jest niezrozumiałych, nielogicznych, dziecinnych i bzdurnych. Ile razy wypalałyście z nimi w stosunku do faceta a potem nagle okazywało się, że znikał z Waszego horyzontu? Brzmi znajomo? No właśnie! Dziś piszę o tym, czego faceci w kobietach nie znoszą, nie akceptują i na pewno nie ulegnie to zmianie, więc czytajcie uważnie. Przede wszystkim zacznę od tego, że faceci nienawidzą histeryczek. Właściwie…nikt ich nie znosi. Histeryczka to laska, po której nie wiadomo czego się spodziewać, ponieważ wydaje się, że jest zdolna absolutnie do wszystkiego. Jeśli więc będziesz czuła nadciągający ze swojego wnętrza atak, napad i szaleńczy zew, weź kilka głębokich wdechów, zastanów się pięć razy czy to o co chcesz właśnie zrobić histeryczną awanturę, jest tego warte i w ogóle ma jakiś sens a dopiero potem działaj. Wierz mi, że histerie są dobre dla dzieci, ewentualnie tych młodszych nastolatków. Potem są jedynie żenujące, żałosne i śmieszne a dodatkowo nieziemsko wkurzające. Nie znoszą ich faceci, my ani w ogóle nikt, dlatego jeśli możesz, ogranicz je do minimum albo całkiem z nich zrezygnuj. Marudzenie. Żaden facet go nie zniesie na dłuższą metę. Marudzenie to coś co denerwuje, frustruje, niszczy humor, zapał i sprawia, że chcemy wyjść, uciec lub ewentualnie zakleić marudzie twarz taśmą klejącą i torturować. Pomyśl o tym będąc drugą stroną. Wracasz do domu, jesteś umęczona całym dniem, w pracy miałaś mordor, ziejesz nienawiścią do świata i ludzi. Pędzisz więc do domu. Chcesz by ukoił Twoje skołatane nerwy, byś się mogła zrelaksować, odprężyć itd. A tam czeka…maruda. Maruda, która narzeka, jęczy i stęka. Opowiada jak jej źle ( na pewno gorzej niż Tobie), jaka jest smutna, zmęczona i biedna. Nie pasuje jej to co robisz, to jak wyglądasz, to jak patrzysz, co właśnie powiedziałaś. Chcesz to znosić czy się wymiksować? Flirciara. To typ laski, którą faceci, zwykle bardzo lubią, ale… nie wtedy gdy już jesteś jego. Flirciara jest fajna, otwarta, zaczepna, kokieteryjna. Umie zrobić słodkie oczka, zatrzepotać rzęskami i urobić każdego jak chce. On dobrze wie, że go na to poderwałaś, ale jeśli się nie zmieniasz, wie też, że będziesz identyczna dla pozostalych facetów. Tego, żaden prawdziwy samiec nie zaakceptuje. Trzymaj więc na wodzy swoje zapędy, możesz być kobieca i słodka bez zaczepiania absolutnie każdego chłopa w okolicy. Zdrowy rozsądek nie umniejszy twojej kobiecości i słodyczy, ale może zminimalizować brak pewności związanej z Tobą w Twoim facecie. Oszczędzi Wam to masy spięć i niedopowiedzeń. Desperatka-stalkerka. To jeden z moich ulubionych typów. Często łączy się z histeryczką i wariatką. Tego typu laseczkę cechuje ciągłe pisanie, zaczepianie, dzwonienie do faceta, które odbierane jest jako napraszanie i desperacja. Zalewanie go falą pytań, ciągłe obyczajnie jego facebooka, instagrama oraz śledzenie na bieżąco tego co dzieje się wśród jego znajomych ( w końcu skoro on się nie oznaczy czy nie doda zdjęcia z imprezy, o której Ci nie powiedział, może zrobi to kto inny). Natrętne babska to zmora wielu facetów. Jedno to delikatny nadzór a co innego zamiana w damskiego prześladowcę. Gdzie się podziała nasza kobiecość? Chęć zdobywania, adorowania i interesowania się nami? To nie Ty masz biegać za facetem, wydzwaniać i nękać wiadomościami, tylko on. Jeśli jednak nie umiesz inaczej, niebawem przekonasz się, jak ogromnym odstraszaczem, są takie zachowania. Niedostepność i auta tajemniczości drogie panie to klucz! Organizatorka wszystkiego. Dziewczyna, która jest społeczniarą do bólu. Angażuje się we wszystkie akcje pomocy, zbiórki, warsztaty i inne festiwale a do tego bardziej żyje życiem innych oraz organizowaniem im czasu i planu na przyszłość, niż sobą. Faceci nie lubią społecznic. Niestety, kobieta zaangażowana we wszystko i żyjąca całym światem, nigdy nie skupi się w stu procentach na sobie, na związku i swoim chłopie a chłop…chłop lubi uwagę. Tego typu dziewczyny kojażą się ze studentkami, feministkami i harcerkami. Ambicja większości imponuje, ale nad ambicja bywa już niezdrowa, więc lepiej zachować balans zawczasu. Pedantka. Kolejny typ kobiety i zachowań, których normalny człowiek nie jest w stanie znieść. Choć sama bywam natrętna z pewnymi czynnościami porządkowymi, wiem jak dotkliwe bywa przegięcie w tym temacie. On kroi chleb, ty pod nim na klęczkach już zamiatasz okruchy, zamiast zaczekać aż skończy. Skarpetkę na podłodze traktujesz jak sygnał do wojny a to, że pierwszy raz od tygodnia zapomniał się i nie opuścił deski w łazience, jest powodem do co najmniej trzech cichych dni. Tak…teraz myślę, że pedantka może się też łączyć z wariatką. Obie mają w sobie tą nieukrywaną nutę szaleństwa i morderczy błysk w oku. Wbij sobie do głowy jedno- facet nie jest psem do tresury, facet jest tylko facetem. I może nauczysz go wrzucać brudną bieliznę do kosza ( wtedy gratulacje!), ale nie nauczysz opuszczać deski, może nauczysz pozmywać po sobie, ale nie nauczysz zmywania pasty do zębów z umywalki. Nie ma co się łudzić, że będzie umiał wszystko. Grunt, że robi do swojej kuwety! Niezdecydowana, nijaka, smętna, nudna… To cechy, których nie zaakceptuje żaden chłop. Szczególnie jeśli chodzi o bycie nudną. Nudna laska, to dla faceta koszmar i udręka. Praktycznie każdy facet, z którym rozmawiałam o pożądanych cechach mówił jedno: „byle nie nudna”. Zostało mi to w głowie i jakoś tak idąc tym tropem, staram się nudną nie być. Czasem wychodzę przez to na cyrkowca, czasem na ześwirowaną, ale…nigdy nie na nudną! I to jest najważniejsze! Jeśli jesteś zakonnicą, te cechy są ok i nikomu nie będą przeszkadzały, ba! Myślę nawet, że mogą być pożądane, natomiast jeśli jesteś dziewczyną w kwiecie wieku warto by było stać się na uśmiech, trochę radości, wesołości i spontaniczności- na śmiertelną powagę przyjdzie czas. Na koniec wspomnę może tylko odnośnie zachowań, które również nie są tolerowane, więc jeśli traktujesz go serio i chcesz uniknąć zgrzytów, nie myśl nawet o tym by: sprawdzać go, przeszukiwać jego telefon, pozbawiać go choćby minimum swobody, odcinać od jego znajomych, trzymać pod kluczem, zakazywać wszystkiego, szantażować, prześladować, stawiać na wszystko warunki, targować się seksem lub jego brakiem. Te rzeczy są niedopuszczalne i z perspektywy związku i z czysto ludzkiego punktu widzenia. Faceci są na nie wyczuleni, nie lubią ich i nie zaakceptują (przecież Ty też byś ich nie zaakceptowała), dlatego przeanalizuj wszystkie swoje działania. Pomyśl czy nie znajdujesz się w której z „grup ryzyka”, lub nie podejmujesz działań, które mogłyby pojawić się w tym tekście. Może nie jest za późno by z nimi skończyć!
Nigdy nie miałam szczególnego parcia na Nowy Jork. Nigdy nie marzyłam nawet o podróży do Stanów, a zdecydowanie bardziej niż Central Park i Statua Wolności, interesowały mnie piramidy w Egipcie. Jednak życie jest tak zaskakujące, że pewnego dnia wsiadłam w samolot, wylądowałam właśnie w Nowym Jorku i zostałam tam pół roku.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2019-07-29 18:12:10 DiMatteo Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 115 Temat: To facet musi zabiegaćTak się mówi. Tak mi powiedziała żona mojego kolegi i powiedziała, że gdyby mój kolega za nią nie biegał to nie wie czy by zostali wypytywałem o szczegóły ale w sumie mnie to nurtuje bo nie wiem czy umiem zabiegać o mnie to się sprowadza do tego, że inicjowałem spotkania ale nie codziennie (mój kolega chciał się z tą swoją już żoną spotykać codziennie ale ja czuję, że bym nie dał rady nawet jak ktoś mi się podoba i do niego coś czuję to jednak jestem introwertykiem i potrzebuję przerwy na nabranie nowej energii czy żeby pojawiły się jakieś tematy do rozmowy), starałem się mieć jakieś propozycje spędzenia czasu i starałem się interesować sprawami drugiej osoby ale tez nie kontaktuje się codziennie nawet jak byłem w stałym związku. Po prostu w każdy zwykły dzień ja szedłem do pracy, ona szła do pracy i jakoś tak wydawało mi się to dziwne pytać dzień w dzień jak minął dzień skoro nic się nie wydarzało szczególnego. Jak wiedziałem, że miało się wydarzyć coś niecodziennego albo dziewczyna była chora to oczywiście się odzywałem w tej sprawie ale czasami było tak, że potrafiliśmy nie mieć kontaktu przez kilka dni co nie znaczy, że nie myślałem o tej drugiej proszę napiszcie jakie zachowania dla Was świadczą, ze facet zabiega, że się stara, ze jemu zależy. 2 Odpowiedź przez Marata 2019-07-29 20:40:45 Marata Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-10-19 Posty: 1,474 Odp: To facet musi zabiegaćGłupie pytanie "Jak minął Ci dzień?" albo "co było w pracy?" oznacza zainteresowanie osobą. Jeśli nie pytasz, oznacza, że Cię to nie interesuje. Jeśli nie interesuje Cię, jak ktoś Ci bliski spędza 1/3 swojego czasu, to co Cię interesuje? Więc owszem, możesz po takim pytaniu usłyszeć "Nic ciekawego" ale możesz usłyszeć także o czymś, co zaprzątało przez pół dnia głowę drugiej osoby. Kobiety potrzebują komunikacji. 3 Odpowiedź przez fuorviatos 2019-07-30 10:36:46 Ostatnio edytowany przez fuorviatos (2019-07-30 10:37:12) fuorviatos Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-06-07 Posty: 417 Wiek: 34 Odp: To facet musi zabiegać Osobiście uważam, że "zabieganie o Kobietę" to naturalny kierunek o ile podąża za jakąś zrobić pierwszy krok, zainicjować rozmowę, podtrzymać kontakt, ale to musi być wrażenie, że dzisiejsze Panie wręcz wymagają adoracji ze strony mężczyzny i to co powinno być normalnym rozwinięciem fajnej relacji, staje się Wszystko dla ludzi (lub Kobiet ), ale w odpowiednio zdrowych proporcjachNie skomentuje wypowiedzi cytowanej przyjaciółki bo trąci mi strasznym egoizmem. Say What You Mean, Mean What You Say 4 Odpowiedź przez TypowyCharlie 2019-07-30 10:43:06 TypowyCharlie Net-facet Nieaktywny Zawód: Mechanik Zarejestrowany: 2018-11-20 Posty: 696 Wiek: 23 Odp: To facet musi zabiegać Ja nigdy nie musiałem się pytać, ot dziewczyna sama zazwyczaj dzwoniła albo rozpisywała się jak na rozprawce do szkoły. Dla mnie to jest bezsens zadawać codziennie to samo pytanie, jeżeli dziewczyna ma coś w głowie i się stało to sama o tym nas poinformuje, a nie będzie czekała aż łaskawie zapytasz co się stało. "Ile są warte słowa "Kocham Cię" gdy co chwilę zmieniały adresata" 5 Odpowiedź przez gracjana1992 2019-07-30 10:45:57 gracjana1992 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-02-04 Posty: 1,453 Odp: To facet musi zabiegać fuorviatos napisał/a:Osobiście uważam, że "zabieganie o Kobietę" to naturalny kierunek o ile podąża za jakąś zrobić pierwszy krok, zainicjować rozmowę, podtrzymać kontakt, ale to musi być wrażenie, że dzisiejsze Panie wręcz wymagają adoracji ze strony mężczyzny i to co powinno być normalnym rozwinięciem fajnej relacji, staje się Wszystko dla ludzi (lub Kobiet ), ale w odpowiednio zdrowych proporcjachNie skomentuje wypowiedzi cytowanej przyjaciółki bo trąci mi strasznym to musi być dwustronne. Bo takie nadmierne "zainteresowanie" może odstraszyć i zmęczyć. Jednak, uważam, że nadal żyjemy w kulturze gdzie to jednak "pierwszy krok" należy do mężczyzny. Niby mówi się, że nie bleble, ale zauważyłam jednak, że to jakoś zgrabniej idzie, gdy to mężczyzna troszkę bardziej wyjdzie z inicjatywą. "Bo prawdziwa miłość jest czymś wyjątkowym, zdarza się dwa, może trzy razy na wiek. Poza tym jest próżność lub nuda.? Camus 6 Odpowiedź przez Pokręcona Owieczka 2019-07-30 11:19:09 Pokręcona Owieczka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-25 Posty: 2,713 Wiek: 40- Odp: To facet musi zabiegać Gracjana, zgodzę się z Tobą. To mężczyzna powinien wychodzić pierwszy z inicjatywą. Ja się tylko zastanawiam, czy zadanie pytania "jak Ci minął dzień" jest formą zdobywania? Raczej wykazuje się zainteresowanie drugą osobą i takie pytanie może i zadać kobieta. Czym jest zdobywanie? I czy jak już ktos kogoś zdobędzie to przestaje robić te wszystkie rzeczy? Czy już nie zada pytania "jak Ci minął dzień?"? 7 Odpowiedź przez fuorviatos 2019-07-30 12:20:28 Ostatnio edytowany przez fuorviatos (2019-07-30 12:21:53) fuorviatos Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-06-07 Posty: 417 Wiek: 34 Odp: To facet musi zabiegać Nie zgadzam się, że mężczyzna powinien wychodzić pierwszy z inicjatywą, w trybie się natomiast, że powinien wykonać pierwszy krok jeśli dostaje wyraźne sygnały, że Kobieta jest nim wyraźne a nie "pitolando" z cyklu "domyśl się Józek co Baśka miała na myśli" Myślenie, że inicjatywa należy zawsze do mężczyzny to trochę myślenie życzeniowe, katalizowane przez zachowanie większości męskiej populacji Jeśli robię pierwszy krok to oczekuje, że Kobieta zrobi drugi. To świadczy o zdrowym "rozkładzie sił" w relacji moim zdaniem. Say What You Mean, Mean What You Say 8 Odpowiedź przez Marata 2019-07-30 12:30:10 Ostatnio edytowany przez Marata (2019-07-30 12:30:49) Marata Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-10-19 Posty: 1,474 Odp: To facet musi zabiegaćZabieganie o drugą osobę nie kończy się, gdy zostaje się parą. Albo gdy weźmie się już ślub. Albo jakaś inna magiczna granica zostanie przekroczona. To jest rzecz codzienna. To są drobiazgi - ja ugotuję obiad, mąż zrobi mi kawę do łóżka. Wyjście gdzieś razem. Wspólny spacer itp. No, ale to już na takim mamuśkowo/tatuśkowym etapie na początku - facet ma wykazać inicjatywę... no niby to tak wygląda. Ale najpierw są sygnały zachęcające od kobiety. Powinna być zachowana symetria. Inaczej okazuje się, że jedno jest z książęcego rodu a drugie ma wokół zapierniczać aż padnie. 9 Odpowiedź przez fuorviatos 2019-07-30 12:33:04 fuorviatos Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-06-07 Posty: 417 Wiek: 34 Odp: To facet musi zabiegać No właśnie Marata. Równowaga, równowaga bo wszyscy zginiemy Say What You Mean, Mean What You Say 10 Odpowiedź przez gracjana1992 2019-07-30 12:57:23 gracjana1992 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-02-04 Posty: 1,453 Odp: To facet musi zabiegać fuorviatos napisał/a:Nie zgadzam się, że mężczyzna powinien wychodzić pierwszy z inicjatywą, w trybie się natomiast, że powinien wykonać pierwszy krok jeśli dostaje wyraźne sygnały, że Kobieta jest nim wyraźne a nie "pitolando" z cyklu "domyśl się Józek co Baśka miała na myśli" Myślenie, że inicjatywa należy zawsze do mężczyzny to trochę myślenie życzeniowe, katalizowane przez zachowanie większości męskiej populacji Jeśli robię pierwszy krok to oczekuje, że Kobieta zrobi drugi. To świadczy o zdrowym "rozkładzie sił" w relacji moim trybie ciągłym to wiadomo - równowaga. Obie strony się starają, a więc i bardziej siebie doceniają. Bo jak tylko jedna osoba "skacze" nad drugą to jedna jest znudzona, a druga niedoceniona. Jednak ten pierwszy krok... tak jak pisałam Chociaż teoria teorią, ale tak ogólnie to róbcie co chcecie Ja tam czasami robię pierwszy krok "Bo prawdziwa miłość jest czymś wyjątkowym, zdarza się dwa, może trzy razy na wiek. Poza tym jest próżność lub nuda.? Camus 11 Odpowiedź przez balin 2019-07-30 13:04:16 balin Ban na dubel konta Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-05-11 Posty: 4,041 Odp: To facet musi zabiegaćZabiega ten komu bardziej zależy. To oczywista prawda. Niestety są kobiety, które chcą zrobić z faceta pantofla, a gdy już zrobią - gardzą nim. Dlatego panie kolego Autorze - nie idźcie tą drogą. Nie rób wszystkiego co chce kobieta, nie biegaj za nią. nie bądź na każde zawołanie i posyłki. 12 Odpowiedź przez dorias 2019-07-30 14:54:23 dorias Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-04-23 Posty: 351 Odp: To facet musi zabiegać balin napisał/a:Zabiega ten komu bardziej zależy. To oczywista prawda. Niestety są kobiety, które chcą zrobić z faceta pantofla, a gdy już zrobią - gardzą nim. Dlatego panie kolego Autorze - nie idźcie tą drogą. Nie rób wszystkiego co chce kobieta, nie biegaj za nią. nie bądź na każde zawołanie i podsumowanie tematu Przeważnie facet podejmuje pierwszy krok A czasami kobieta jednak po tym już jeżeli chcą to oboje idą na równi i nie ważne kto inicjatywę wykaże aby się spotkać. Oczekiwanie że tylko facet będzie wykazywać inicjatywę to takie trochę ksiezniczkowate Udane małżeństwa nie są efektem znalezienia idealnej osoby, lecz kochania niedoskonałego człowieka, którego wybrało się na 13 Odpowiedź przez Pokręcona Owieczka 2019-07-30 14:58:59 Pokręcona Owieczka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-25 Posty: 2,713 Wiek: 40- Odp: To facet musi zabiegać dorias napisał/a:Oczekiwanie że tylko facet będzie wykazywać inicjatywę to takie trochę ksiezniczkowate i wygodnictwo Ale jak Wy rozumiecie "zabieganie"? To, że ktoś pierwszy zadzwoni, zaprosi? Czy takie drobne gesty, o których pisała Marata? 14 Odpowiedź przez dorias 2019-07-30 15:46:28 Ostatnio edytowany przez dorias (2019-07-30 16:01:22) dorias Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-04-23 Posty: 351 Odp: To facet musi zabiegać Pokręcona Owieczka napisał/a:dorias napisał/a:Oczekiwanie że tylko facet będzie wykazywać inicjatywę to takie trochę ksiezniczkowate i wygodnictwo Ale jak Wy rozumiecie "zabieganie"? To, że ktoś pierwszy zadzwoni, zaprosi? Czy takie drobne gesty, o których pisała Marata?Haha myślę, że tu chodzi o całokształt od prostych miłych gestów po zabranie na kolacje czy najzwyklejszy telefon jak minął Ci dzień. Tutaj nawet nie ma za dużego pola do popisu jak ktoś chce być z Tobą i nie bawi się w żadne głupie gierki to się to nie mówimy tu o tym kto pierwszy powinien zrobić krok w stronę drugiej osoby bo każdy ma swoją opinię na ten temat, A o tym co jest po tym pierwszym kroku i uważam że facet powinien się starać tak samo jak kobieta. Zapraszając ja gdzieś nawet ma kolację, powinno się oczekiwać, że to ona potem zaprosi też gdzieś i nie koniecznie kolację ale nawet spacer pod gwiazdami też będzie momencie gdy to kobieta oczekuje że to on będzie ciągle podejmować inicjatywę to albo jest nie spełna rozumu albo jest egoistka która bierze i nie daje nic z siebie .A gdy kobieta nie okazuje nic to po co zdobywać taka ? Lepiej się ewakuować i znaleźć taka z która będzie można stworzyć zdrową relację Udane małżeństwa nie są efektem znalezienia idealnej osoby, lecz kochania niedoskonałego człowieka, którego wybrało się na 15 Odpowiedź przez fuorviatos 2019-07-30 16:01:36 fuorviatos Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-06-07 Posty: 417 Wiek: 34 Odp: To facet musi zabiegać Zapraszając ja gdzieś nawet ma kolację, powinno się oczekiwać, że to ona potem zaprosi też gdzieś i nie koniecznie kolację ale nawet spacer pod gwiazdami też będzie momencie gdy to kobieta oczekuje że to on będzie ciągle podejmować inicjatywę to albo jest nie spełna rozumu albo jest egoistka która bierze i nie daje nic z siebie .W samo sedno. Say What You Mean, Mean What You Say 16 Odpowiedź przez Lady Loka 2019-07-30 16:06:31 Lady Loka Przyjaciółka Forum Aktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,043 Wiek: w sam raz. Odp: To facet musi zabiegać TypowyCharlie napisał/a:Ja nigdy nie musiałem się pytać, ot dziewczyna sama zazwyczaj dzwoniła albo rozpisywała się jak na rozprawce do szkoły. Dla mnie to jest bezsens zadawać codziennie to samo pytanie, jeżeli dziewczyna ma coś w głowie i się stało to sama o tym nas poinformuje, a nie będzie czekała aż łaskawie zapytasz co się ale nie każda będzie Ci mówić wszystko sama z bym powiedziała kilka razy, a potem czekałabym na jakieś pytanie. W przeciwnym razie miałabym poczucie, że się narzucam. Brak pytania odbierałabym jako brak zainteresowania tym co u partner zawsze jak wracam z pracy pyta mnie jak było. Jak coś ważnego się działo, to powiem sama wcześniej, ale w jakiś sposób jest to w miarę naprzemienne. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 17 Odpowiedź przez Ela210 2019-07-30 17:10:53 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-30 17:11:53) Ela210 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: mirror... Zarejestrowany: 2016-12-28 Posty: 18,102 Wiek: w pełnym rozkwicie :) Odp: To facet musi zabiegać wiem, że mówi się, że nie ilość, ale jakość się liczy, ale.. jak to ma być relacja, która jest dla Ciebie ważna, to trudno wyobrazić sobie, że naprawdę jest bliska, gdy przez parę dni nie brakuje Ci jej. Ni ujmując nic Twoim znajomościom- bo mogą być wartościowe- jak spotkasz kobietę, na której Ci będzie zależeć, taki wątek nie będzie potrzebny, bo takich pytań nie zadają sobie ludzie gdy chcą się zbliżyć. I nie ma wtedy poczucia, że coś na siłę się dzieje czy jest sztuczne. Gdy wieje wiatr historii, Ludziom jak pięknym ptakom Rosną skrzydła, natomiast Trzęsą się portki pętakom.? 18 Odpowiedź przez Thedirt88 2019-07-30 19:15:51 Ostatnio edytowany przez Thedirt88 (2019-07-30 19:54:57) Thedirt88 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-19 Posty: 112 Odp: To facet musi zabiegać Pokręcona Owieczka napisał/a:Gracjana, zgodzę się z Tobą. To mężczyzna powinien wychodzić pierwszy z inicjatywą. Ja się tylko zastanawiam, czy zadanie pytania "jak Ci minął dzień" jest formą zdobywania? Raczej wykazuje się zainteresowanie drugą osobą i takie pytanie może i zadać kobieta. Czym jest zdobywanie? I czy jak już ktos kogoś zdobędzie to przestaje robić te wszystkie rzeczy? Czy już nie zada pytania "jak Ci minął dzień?"?Zdobywa się nawzajem, wspólnie, nie jednostronnie. Czym jest równouprawnienie? Do kogo należy pierwszy krok? To już "magia", powiedzmy :XD. 19 Odpowiedź przez TypowyCharlie 2019-07-30 21:54:56 TypowyCharlie Net-facet Nieaktywny Zawód: Mechanik Zarejestrowany: 2018-11-20 Posty: 696 Wiek: 23 Odp: To facet musi zabiegać Lady Loka napisał/a:TypowyCharlie napisał/a:Ja nigdy nie musiałem się pytać, ot dziewczyna sama zazwyczaj dzwoniła albo rozpisywała się jak na rozprawce do szkoły. Dla mnie to jest bezsens zadawać codziennie to samo pytanie, jeżeli dziewczyna ma coś w głowie i się stało to sama o tym nas poinformuje, a nie będzie czekała aż łaskawie zapytasz co się ale nie każda będzie Ci mówić wszystko sama z bym powiedziała kilka razy, a potem czekałabym na jakieś pytanie. W przeciwnym razie miałabym poczucie, że się narzucam. Brak pytania odbierałabym jako brak zainteresowania tym co u partner zawsze jak wracam z pracy pyta mnie jak było. Jak coś ważnego się działo, to powiem sama wcześniej, ale w jakiś sposób jest to w miarę jest normalne, ale nie przesadzajmy że codziennie się będziemy pytać ciągle o to samo, od tej monotonności to tylko mętlik w głowie się pojawić może. Jeżeli się normalnie rozmawia i zejdziemy na ten temat to i kultura "wymaga" by się zapytać. Jeżeli dana osoba robi codziennie prawie to samo to nie widzę sensu by ciągle wypytywać o to samo, tak jak napisałaś, jeżeli coś ważnego się działo to sama/sam o tym nas poinformuje i dla mnie jest to najlepsze rozwiązanie. "Ile są warte słowa "Kocham Cię" gdy co chwilę zmieniały adresata" 20 Odpowiedź przez DiMatteo 2019-08-04 00:11:28 DiMatteo Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 115 Odp: To facet musi zabiegać Dzięki za odpowiedzi tak naprawdę to pisałem to w kontekście sytuacji, w której chciałbym odzyskać dziewczynę,a sprowokował mnie do tego taki fragment z jednego z artykułów:Zaniedbałeś ją? Musisz ją na nowo zdobyćGrzech zaniedbania, to najczęściej powtarzające się przewinienie. Facet nie ma czasu na spacer, wspólne wyjście na pizzę, seks, dosłownie na nic. Ma jednak czas dla kumpli, oglądanie telewizji i grę na konsoli Playstation. Żeby była jasność, czas na swoje pasje jest potrzebny, ale może się to odbywać kosztem relacji z kobietą. Zaniedbane kobiety w końcu się buntują, mają dość traktowania jak piąte koło u wozu. Czasem wypala się w nich uczucie, a czasem udaje się je podsycić i się wiec starać żeby zdobyć ją na nowo ? 21 Odpowiedź przez justa_pl 2019-08-04 12:45:21 justa_pl Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-03-06 Posty: 539 Odp: To facet musi zabiegać DiMatteo napisał/a:Tak się mówi. Tak mi powiedziała żona mojego kolegi i powiedziała, że gdyby mój kolega za nią nie biegał to nie wie czy by zostali wypytywałem o szczegóły ale w sumie mnie to nurtuje bo nie wiem czy umiem zabiegać o mnie to się sprowadza do tego, że inicjowałem spotkania ale nie codziennie (mój kolega chciał się z tą swoją już żoną spotykać codziennie ale ja czuję, że bym nie dał rady nawet jak ktoś mi się podoba i do niego coś czuję to jednak jestem introwertykiem i potrzebuję przerwy na nabranie nowej energii czy żeby pojawiły się jakieś tematy do rozmowy), starałem się mieć jakieś propozycje spędzenia czasu i starałem się interesować sprawami drugiej osoby ale tez nie kontaktuje się codziennie nawet jak byłem w stałym związku. Po prostu w każdy zwykły dzień ja szedłem do pracy, ona szła do pracy i jakoś tak wydawało mi się to dziwne pytać dzień w dzień jak minął dzień skoro nic się nie wydarzało szczególnego. Jak wiedziałem, że miało się wydarzyć coś niecodziennego albo dziewczyna była chora to oczywiście się odzywałem w tej sprawie ale czasami było tak, że potrafiliśmy nie mieć kontaktu przez kilka dni co nie znaczy, że nie myślałem o tej drugiej proszę napiszcie jakie zachowania dla Was świadczą, ze facet zabiega, że się stara, ze jemu kierują uczucia, jakie się ma do partnera. Jak się naprawdę wreszcie zakochasz, będziesz chciał ciągle z nią być, wiedzieć o niej wszystko, co robi w którym momencie, z kim. I nie będzie przeszkadzał Twój introwertczny charakter. Jak pokochasz kobietę, to nawet nie przyjdzie Ci do głowy zadawanie takich pytań. 22 Odpowiedź przez Miłycham 2019-08-04 13:27:20 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2019-08-04 13:46:22) Miłycham Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-05-22 Posty: 1,835 Odp: To facet musi zabiegać Marata napisał/a:Głupie pytanie "Jak minął Ci dzień?" albo "co było w pracy?" oznacza zainteresowanie osobą. Jeśli nie pytasz, oznacza, że Cię to nie się. Post autora jest tego o osobę, która wzbudza zainteresowanie jest raczej czymś normalnym. Wydaje się, że sytuacja powinna być obustronna, gdy dwie osoby potrzebują kontaktu ze stroną przeciwną. Jednak w części naszej kultury, zachował się schemat większego nacisku na zaangażowanie w zalotach ze strony mężczyzn, a w przypadku kobiet na wysyłanie sygnałów zachęcających. Obecnie jednak nie jest to regułą. Jeśli oczekujesz tego samego ze strony przeciwnej, a druga strona tego nie wykazuje, nie ma powodów by kontynuować. Natomiast gdy ktoś ma mniejsze potrzeby kontaktu, a druga strona oczekuje znacznie większej ilości, niekoniecznie trzeba robić coś na siłę. Jest wielu ludzi i jest czas na sprawdzenie czy dane osoby do siebie pasują na dłuższą metę. Przerysowując w pewnym momencie każdy związek wychodzi z fazy robienia dla drugiej strony wszystkiego kosztem siebie i przechodzi w stan bycia w miejscu i z osobą, z którą dobrze się czuję na co dzień. Bez robienia czegoś na siłę. 23 Odpowiedź przez puchaty34 2019-08-05 09:43:21 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2019-08-05 10:05:49) puchaty34 Net-facet Nieaktywny Zawód: Wolny Zarejestrowany: 2018-03-14 Posty: 1,314 Wiek: 35 Odp: To facet musi zabiegać Facetowi musi się chcieć, kobiecie również. Reszta jest wykładniczą potrzeby bycia blisko z druga osoba. Co myślałem, to napisałem. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Bieganie dało mi odwagę, by zaczynać, determinację aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze. Biegaj często i biegaj daleko, ale nigdy nie zabiegaj swojej radości z uprawiania tego sportu. – Julie Isphording. Bieganie nauczyło mnie, że oddawanie się pasji jest ważniejsze niż sama pasja. Myślałam, że poradzę sobie z tą sytuacją sama, ale chyba jednak nie daje rady.. mój problem dotyczy rozstania z chłopakiem.. a raczej z kimś, kto był bardzo bliskim przyjacielem.. Jakub... zaczelo się od pomyłkowego sms-a.. pomyliłam numery telefonów, bo pisalam z pamieci i wyszlo tak, ze wyslalam do niego.. na jego pytanie kim jestem odp. ze jestem jego przeznaczeniem.. to było pare ładnych lat temu... co najmniej z 6... i tak zaczal się kontakt najpierw sms-owy, potem na gadu.. 5 lat temu znalazł sobie dziewczynę... S. nie mialam z Kuba wspolnych znajomych, widzialam się z nim raz.. mniej wiecej po 2 latach ich wspolnego bycia razem dostalam sms-a od Kuby, że S. dostala jakiegos tam sms-a niby ode mnie (od jakiegos nr) i z tekstem, ze kuba zapraszal mnie do warszawy (gdzie studiuje i mieszka).. uznalismy to za zbieg okolicznosci.. a potem podobno S. dostawala kolejne sms-y.. niby ode mnie.. ja nie mialam zadnego celu pisac do niej cokolwiek, tym bardziej, ze nigdy nie widzialam jej na oczy.. ktoregos pieknego dnia siedzac z kolega w samochodzie dostalam wiadomość od Kuby.. ze nie jestem w stanie zepsuc tego zwiazku, bo oni się kochaja i takie tam.. poryczalam się wtedy, bo nigdy nikomu nie chcialam niczego psuc.. Kuba był dla mnie jak przyjaciel.. prawie jak brat.. ja jemu się wyplakiwalam, on mnie... po tym incydencie był brak kontaktu na rok.. chociaż w międzyczasie dostałam od niego sms-a z życzeniami urodzinowymi, a sama wysłałam mu życzenia na święta Bożego Narodzenia.. poza tym była cisza.. ktoregos dnia dostalam wiadomość z internetu, ze mam się odezwac do osoby z która kiedys mialam dobry kontakt.. niedawno przed tym zerwalam z chłopakiem, wiec myslalam, ze to jego sprawka, wiec się nie odezwalam do nikogo.. a w podswiadomosci myslalam, ze może to jednak Kuba.. no ale olalam.. za jakis czas dostalam kolejną wiadomość.. ze nie odezwalam się do tej osoby, albo napsialam nie do tej co trzeba.. wtedy napsialam Kubie wiadomosc na gadu, ze jest taka i taka sparawa i czy to aby nie on.. okazalo się, ze to jednak on pisal.. ze glupio było mu się odezwac po tym wszystkim.. i tak od sierpnia trwalo to do lutego.. czasem jakies gadanie o bzdurach, czasem na powazne tematy, zalilismy się sobie, plakalismy w rekaw.. po jednej takiej gadce na gadu napisal mi potem sms-a, ze to może mnie powinien kochac? ze to może my jestesmy sobie przeznaczeni?.. ale napisalam mu, ze wypił stanowczo za duzo piwa i wrocimy do tego na trzeźwo.. nigdy nie wrocilismy... w lutym 2010 odezwala się do mnie na facebooku jego urocza S. napisala, ze nie chca mnie w swoim zyciu, ze Kuba jej się oswiadczyl i ze ja tego nie zniszcze.. odpisalam, ze spoko. może mu przekazac, żeby się ze mna nie kontaktowal to i ja nie będę. jemu napisalam mniej wiecej to samo i kontakt znow urwal sie na jakis czas... w listopadzie 2010 dostalam znow na facebooku wiadomosc od S., ze zerwali z Kuba po 4 latach, ze ktos w jej kierunku wysłał wiadomość z wyzwiskami i ona szuka winnego i czy to może nie ja.. na miejscu tego kogos na bank bym się przyznala.. ;] a kilka dni po tym wiadomosc od Kuby.. ze rozstal się z S. po 4 latach, ze ona jest jakas chora, ze wszystko co o niej wiedzial było jakims jednych chorym klamstwem.. i tak to się w sumie zaczelo.. odpisalam mu, zlapalismy kontakt, 2 dni pozniej przyjechal, pogadalismy, zartowalismy itd. potem tylko na gadu stwierdzil, że zawsze na zdjeciach podobaly mu się moje oczy i ze na zywo sa jeszcze ladniejsze.. Zaprosil mnie do siebie na sylwestra.. i tak to się zaczelo.. na poczatku bylam strasznie nie ufna i nie wierzylam w to co mowi.. ale już podswiadomie czulam, ze nie jest mi obojetny.. ze nigdy nie był.. ze to nie była zwykla przyjaźń.. pogadalismy tak szczerze i on tez stwierdzil, ze nie może powiedziec, ze do 30go grudnia (bo od wtedy bylismy razem) bylam mu obojetna.. ze od pewnego czasu bylam jego marzeniem, którego on myslal, ze nigdy nie osiagnie.. ze nawet bedac z S. cos do mnie czul.. z Jakubem psuło się już od wakacji.. on pracował, nie miał czasu.. w lipcu widzieliśmy się raz po 3 tygodniowej przerwie.. byliśmy na weekend w Kołobrzegu.. to akurat wspominam zajebiście miło.. potem sierpień.. miał poprawke jedna i pojechalam z nim.. zdal oczywiście.. smialam się, ze przynosze mu szczescie.. ale już wtedy czulam, ze cos się zmienilo.. ale nie wiedzialam co.. cos było inaczej.. w sierpniu czesciej się widzielismy, ale tez lekko nie było.. jednej niedzieli wparowal do mnie bez zapowiedzi z różą i w ogole... bardzo milo mi się zrobilo po takiej niespodziance.. no, a potem wrzesnien.. miał strasznie duzo poprawek.. chcial zrezygnowac ze studiow.. bylam, wspieralam, nie chcialam, żeby rezygnowal.. mowil wtedy, że może znajdzie jakies mieszkanie w moim mieście i otworzy filie firmy swojego brata itd. bylby blizej.. to uczucie byloby stabilniejsze... no ale.. na poczatku na tych poprawkach szlo mu bardzo kiepsko.. pojechalam do niego ktorejs niedzieli.. zostalam do poniedzialku.. w poniedziałek egzamin zaliczyl.. znow przynioslam mu szczescie.. na poczatku nie chcial mnie wypuscic, a potem nagle chcial, zebym jednak wrocila do domu, bo on ma motywacje do nauki, a przy mnie nic nie zrobi... no dobra.. wrocilam do domu.. on pali.. od mniej więcej 2 lat.. strasznie mnie tym wkurza.. nie pasuje to do niego.. i niedlugo po tym poklocilismy się i o fajki... chcialam, żeby chociaz przy mnie nie palil.. jeśli nie od razu rzucic, to chociaz tyle dla mnie zrobic.. na poczatku strzelil focha, bo nazwalam go upartym oslem.. nie odzywal się caly dzien.. na drugi dzien napisalam mu sms-a, ze chce porozmawiać.. odp, że uczy się u kolegi i nie ma czasu.. ze jak będzie w domu to da znać.. dal znać wieczorem, pogadalismy, obiecal poprawe.. było w porzadku.. potem mielismy isc na wesele do mojej siostry ciotecznej, ale ja zachorowalam i ostatecznie tej soboty do mnie przyjechal na chwile.. zaprosil mnie do siebie na srode.. no to ok.. ale co się okazalo.. jak do niego napsialam, to stwierdzil, ze jednak nie da rady, ze ma cos tam z kolegą robic.. spoko.. zawiedziona troche bylam, ale niech robi.. tak sobie minal weekend i się nie widzielismy, bo nie miał czasu... w poniedziałek troche popisalismy, we wtorek napisalam rano do niego i wylaczylam telefon.. chcialam sprawdzic, czy się będzie dobijal.. wlaczylam wieczorem i był tylko jeden sms od niego.. odp na mojego.. troche mnie to zawiodlo... napisalam mu 'co tam?' ale nie doczekalam się odpowiedzi.. w srode rano napisalam mu, ze co się stalo, ze mnie olewa? czy zrobilam/powiedzialam cos nie tak? odp. ze teraz to kompletnie nie ma czasu, ze ten semestr miał być latwiejszy, a zapowiada się masakrycznie, a poza tym czuje, że to co jest miedzy nami się wypala... w ogole już wtedy myslalam, ze to koniec.. plakalam itd. mielismy pogadac w niedziele, ale przyjechal jednak w piątek.. pogadalismy troche i postanowilismy jeszcze tego nie konczyc, jeszcze pociagnac troche.. obiecal poprawe.. poza tym po nim widzialam, ze mu zalezy... a przyszlo co do czego, to było jak zawsze.. zaprosilam go w niedziele do siebie.. mialam wyprawiac urodziny dla rodziny.. ale w niedziele się wykrecil, ze jednak musi w domu do 16 zostać, bo costam.. to się z deka zdenerwowałam i napsialam mu, ze rownie dobrze moglismy zerwac tydzien temu, bo to i tak się nic nie zmienilo.. odp. ze on był przekonany, ze tak to się skonczy, ale jak na niego naskoczylam, że się we mnie odkochal, to jednak postanowil dac temu jeszcze szanse.. no i uzgodnilismy, ze tak będzie lepiej.. bo i tak nie ma czasu... nie wiem.. mowil, że mnie nie skkrzywdzi.. wie ile ja przeszlam, a ja wiem, jakie on miał perypetie... nadal go kocham i nie będzie mi latwo z tego zrezygnować.. robiłam z siebie tylko kompletna idiotke zasypujac go co jakis czas sms-ami.. szukam kontaktu po prostu.. jakby mi było malo.. przeprosilam za to, ale stwierdzil, ze spoko, ze nie robie z siebie idiotki, ze on wie, ze mi zalezy... dochodzi tez kwestia tego, że stwierdził, że jak się spotykaliśmy, to pierwsze co to łózko, a potem nie było nawet o czym ze soba rozmawiać.. jeśli tak, to powinien wczesniej powiedzieć mi won. przeciez mnie znal, wiedzial, że ja wole sluchać niż mowić.. niby ustaliliśmy, że będziemy się widywać jako znajomi, ale no... nigdy tak na prawdę potem się nie spotkaliśmy już.. Co jest najdziwniejsze? ze ja widzialam po nim, że mu zależy.. tak się u mnie w domu we mnie wtulil i powiedzial, że mu mnie brakuje.. ze brakuje mu tego jak się zloszcze itd. czasem mysle, że źle zrobilam namawiajac go na to, żeby nie rzucal studiow.. może jakby rzucil i znalazl mieszkanie tu to byłoby inaczej.. na pytanie czy to na pewno chodzi tylko o brak czasu dostalam odp.. napisal, ze sam nie wie.. ze na pewno brak czasu przewazyl.. ale, ze może się stazeje i podswiadomie szuka kogos kto będzie o niego dbal w przyszlosci.. i tu mi wytknal, to ze jak bywalam u niego, to nawet jedzenia mi się nie chcialo zrobić... ze było miedzy nami milo, ale jak u nastolatkow, którzy nie patrza w przyszlosc.. seks, przytulanie, rozmowy o niczym.. napisal tez, ze mowil, ze mnie kocha, bo nie jestem mu obojetna i chyba nigdy nie będę... płakałam, nie spałam, nie jadłam... ale powoli doszłam do siebie.. było ciężko, bo złamał mi serce... nigdy wcześniej w nikim tak się nie zakochałam.. nikomu tak nie ufałam.. nikt nie był dla mnie tak wazny jak on... nikt mi nigdy nie dał odrobiny ciepła.. z matka mam ciagle konflikty, a ojciec to pijak i nigdy sie nie interesowal tym, co sie dzieje w okol niego.. od tamtej pory próbowałam się z nim kontaktować kilka razy, ale zawsze olewał.. udało mi sie w koncu pod koniec grudnia między swietami, a nowym rokiem z nim porozmaiwac, ale niestety też tylko przez komputer... napisał mi wtedy, że sam nie wiedział czego chce.. że sypia po 4-5 godzin dziennie, co drugą noc nocuje u kolegi, caly czas projekty, sprawozdania.. i że na 1 miejscu postawił na studia, bo stanowczo za dużo pieniędzy na to poszło.. i że nie widział sensu nie mając czasu spotykać się ze mną raz na 3 tygodnie... po tamtej rozmowie znów płakałam, ale nie odezwałam się do niego.. czasem mi się przypominał i doprowadzało mnie to do szału, ale starałam się nie myśleć.. starałam się robić coś dla siebie... miałam chęć się do niego odezwać przy każdym większym dołku (na szczęście nie on był powodem), ale milczałam.. znajomych też już nie męczyłam swoimi uczuciami.. każdy uważał, że wie co dla mnie dobre, że mam o nim zapomnieć jak najszybciej... z tym, że cierpię na bezsenność i w nocy najbardziej dokuczało mi to, jak ze mną postąpił... tak to trwało.. dziś mija pół roku od rozstania, a on już znalazł sobie pocieszenie.. jakoś dla innej znalazł czas... nie jest już zapracowany... pousuwał mnie ze znajomych na portalach społecznościowych w tą sobotę.. to własnie wtedy dowiedziałam się, że jest z nową.. (najśmieszniejsze w tym jest to, że ona była na pocieszenie między S. a mną, ale nic nie wyszło) mam do niego ogromny żal, że mówił jedno, a robił drugie.. jak mam o nim zapomnieć? wiem, że nigdy nie będzie mi obojętny, tak jak nie był do tej pory, przez cała nasza znajomość.. zawsze z problemami będę miała ochotę zwrócić się właśnie do niego... to normalne? co mam robić? jak się odciąć? znów nie sypiam, nie jem i ciągle płacze... Poznalam faceta, między nami wytworzyla sie chemi i czar prysl na ok 2 miesiace bez odezwu. Juz nie wchodzie wszczegoly co sie stalo ale ja zawinilam. Oklamałam go . Po dwoch gluchych miesiacach

10 grudnia 2009 roku, godz. 23:31 26,4°C 4 marca 2010 roku, godz. 18:22 108,2°C 23 maja 2010 roku, godz. 15:36 81,6°C 1 maja 2010 roku, godz. 19:07 2,8°C Nigdy! 14 czerwca 2013 roku, godz. 2:41 7,4°C 21 czerwca 2013 roku, godz. 12:58 4,8°C Ariel 1 lipca 2013 roku, godz. 18:28 18,6°C 13 października 2014 roku, godz. 2:23 Wiek 21 listopada 2014 roku, godz. 23:15 4,2°C 9 grudnia 2014 roku, godz. 20:13 15,1°C Przepis na uśmiech 16 października 2016 roku, godz. 15:12 1,9°C Nigdy nie pękaj. 3 października 2017 roku, godz. 21:56 29,1°C nigdy nie będę 21 września 2018 roku, godz. 3:32 3,0°C NIGDY 21 maja 2020 roku, godz. 20:24 9,7°C Po co Ci to? 14 października 2021 roku, godz. 20:41 11,1°C Wyszukiwarka Gdyby tylko owoc Twoich przemyśleń zechciał się skrystalizować w postaci aforyzmu, wiersza, opowiadania lub felietonu, pisz. W przeciwnym razie godnie milcz.

.
  • jaf1yil48q.pages.dev/749
  • jaf1yil48q.pages.dev/115
  • jaf1yil48q.pages.dev/55
  • jaf1yil48q.pages.dev/743
  • jaf1yil48q.pages.dev/759
  • jaf1yil48q.pages.dev/603
  • jaf1yil48q.pages.dev/678
  • jaf1yil48q.pages.dev/539
  • jaf1yil48q.pages.dev/432
  • jaf1yil48q.pages.dev/395
  • jaf1yil48q.pages.dev/990
  • jaf1yil48q.pages.dev/875
  • jaf1yil48q.pages.dev/554
  • jaf1yil48q.pages.dev/172
  • jaf1yil48q.pages.dev/848
  • nigdy nie biegaj za facetem