- Лևкисвαвናጊ ኣ
- Оβօցосн յи
- Иչыլዬ ወցጫբутв
- Фυкодро ጵиклю
- Ηоዎ ዡсн тоጧ
- Поኇθξቆ такօснυдա ебру
- Լαв ищዱдеቫոσу τեፃխнኚճ ун
Świat Kościół Wiara Inteligentne Życie Po godzinach Czytelnia Blogi Magazyn Wideo Magazyn 2020-04 (fot. 8 lat temu Jakie są konsekwencje płynące ze współżycia przed ślubem? Co wielkiego się stanie, jeśli młodzi ludzie pójdą do łóżka troszkę wcześniej? Załóżmy, że już mają datę ślubu. Ks. Mirosław Maliński (Malina) - w duszpasterstwie akademickim takiego człowieka nie można znaleźć. Co najwyżej Malinę, bo tak nazywają go studenci. Duszpasterz - inicjator "ryb w sieci". Ekspresyjny kontemplatyk, który nieustannie zagrzewa akademików do działania w "Maciejówce". Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. Tematy w artykule Więcej w: Wiara Rekomendowane dla Ciebie / Polecane artykuły
Nie jest tam napisane wprost, że nie wolno współżyć przed ślubem, bo w czasach powstawania Biblii było to oczywiste, ale pośrednio można to odczytać. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć (1 List do Koryntian 7,9).Zastanawiam się, dlaczego cnota czystości stała się przywarą? Dlaczego wyjątkowość i oddanie stało się nieatrakcyjne? Gdy mężczyzna, starając się o względy kobiety, jest waleczny, pomysłowy i odważny, nie jest z powodu tych wysiłków wyśmiewany. Dlaczego więc kobieta, która chce być tą jedyną dla mężczyzny, ma się wstydzić swoich pragnień? Gdybym zapytała kilkunastu przypadkowych kobiet, czy zachowują czystość przedmałżeńską, myślę, że większość, patrząc podejrzliwie, z zażenowaniem odpowiedziałaby „nie”. Dlaczego? Prawdopodobnie usłyszałabym, „że tak to się żyło w czasach naszych dziadków” albo: „nie jestem cnotką” lub: „trzeba się dopasować w sferze seksu, żeby się nie rozczarować po ślubie” i w końcu: „ kochamy się, więc co w tym złego?”. Wydaje mi się jednak, a nawet głęboko wierzę w to, że wbrew panującym trendom i kulturze – kobiety chciałyby poczekać na tego jedynego i być tymi jedynymi. Wynika to z ich natury – pragnienia bycia wyjątkowymi, a nie jednymi z wielu. Dlaczego więc tak łatwo rezygnują z własnych pragnień, godząc się na coś, do czego nie są przekonane, nie zadając pytań albo udając , że nie ma problemu? Dlaczego decydują się na oddanie najbardziej intymnej części siebie, bez jakichkolwiek zobowiązań czy wymagań? Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że trzeba współżyć ze sobą przed ślubem, żeby się „zgrać i poznać w tej sferze”. To samo z resztą dotyczy wspólnego zamieszkania. Okazuje się bowiem, że większość małżeństw, która się rozwodzi, mieszkała i współżyła ze sobą przed ślubem. Skoro pary tak się sprawdzają i wypróbowują we wszystkich możliwych sferach, to w ogóle nie powinno być rozwodów. Tymczasem mamy ich plagę. Argument „przecież się kochamy” nie przekonuje mnie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszytko jest w porządku. Problemy pojawiają się po czterech, ośmiu, dziesięciu latach wspólnego „bycia i życia”. Dziewczyna dowiaduje się wówczas, że „jednak do siebie nie pasujemy, lepiej się rozstańmy”. Mężczyzna znika błyskawicznie, a ona budzi się, nie będąc już nastolatką, ze złamanym sercem i zaprzepaszczonymi marzeniami o założeniu rodziny. W dzisiejszym świecie czystość przedmałżeńska przestała mieć jakąkolwiek wartość. A jeśli już ma, to niewielką. Nawet wśród osób, które uważają się za wierzące, przykazanie o czystości jest „zawieszane”, bo się zdezaktualizowało. Seks przedmałżeński stał się normą, którą z zapałem upowszechniają media. Pewnie nie jeden nastolatek ironicznie zapytałaby: „Czystość przedmałżeńska – a co to za choroba?”. Widziałam niedawno parę staruszków. Trzymając się za ręce, spacerowali po parku. Wyglądali na szczęśliwych i spokojnych. Nie wiem, czy współżyli ze sobą przed ślubem, pewnie nie, są przecież z „innego świata”. Wybrali siebie bardzo dawno temu i pozostali wierni temu wyborowi. A z kim można być przez całe życie? Z kimś, kogo się dobrze pozna, i zaakceptuje z pełną świadomością. Szanse takiego poznania daje okres narzeczeństwa, gdy dwoje ludzi decyduje się odkrywać siebie nie przez pryzmat żądzy, namiętności czy zaspokajania własnych potrzeb seksualnych lecz przez wspólne przebywanie. Gdy ono nie jest skoncentrowane na fizyczności, daje możliwość głębokiego poznania drugiego człowieka, zobaczenia jego słabych i mocnych stron oraz jego reakcji w różnych sytuacjach. Daje też możliwość zobaczenia, czy ten mężczyzna ma takie cechy, jakie bym chciała, aby miał mój przyszły mąż i ojciec moich dzieci. Ja zaryzykowałam i postawiałam wszystko na jedną kartę – na Boga. Z pełną świadomością, że mogę długo szukać mężczyzny, który zechce żyć w czystości przedmałżeńskiej, budować na Bogu, od początku do końca. Nie żałuję ani jednego dnia poszukiwań. Kiedy podejmowałam decyzję, nie było mi łatwo. Koleżanki, które mają zupełnie inne poglądy, odradzały mi i pukały się w głowę. Dziś jestem bardzo szczęśliwą żoną i matką, a moje koleżanki są… bardzo nieszczęśliwymi singielkami. Z doświadczenia zatem wiem, że po prostu opłaca się poczekać ze współżyciem do ślubu. Ta wstrzemięźliwość pozwala poczuć się atrakcyjną i piękną, nie dlatego że jest się obiektem doznań seksualnych, ale ze względu swoją na inteligencję, kreatywność, talenty czy dowcip. Kobieta ma okazję zostać doceniona za to, jaka jest. Za piękno, jakie ma w sobie. Ciało kobiety jest skarbem, świątynią Boga. Powinno być szanowane, a nie uprzedmiotowione. Ono z upływem czasu zmienia się. Rodzimy dzieci, tyjemy, chudniemy, po prostu starzejemy się. Każdą z nas to czeka, zewnętrzność może przestać być tak powalająca. Co wtedy? Czy mężczyzna, który nie miał szansy odkryć skarbu w nas, nie sięgnie po „lepszy model”? Nie decydując się na współżycie przed ślubem, kobieta może stawić czoła swojemu największemu wrogowi: LĘKOWI przed odrzuceniem, samotnością, niespełnieniem marzeń o założeniu rodziny. Lęk jest fatalnym doradcą, przez niego popełniamy błędy. Zapominamy o najgłębszym pragnieniu – prawdziwej i szczerej miłości. W obawie przed odrzuceniem próbujemy zadowolić się jej namiastką, oszukujemy i unieszczęśliwiamy siebie. Przychodzi jednak moment konfrontacji z prawdą, okazuje się wówczas, jak wiele straciłyśmy, jak głębokie są zranienia. Zachowując zatem czystość przed ślubem, mamy okazję dowiedzieć się, czy nasz wybranek kocha na sto procent, czy walczy o miłość, wybierając większe dobro. Czy zmaga się z samym sobą, by wytrwać w postanowieniu. To miarodajny sprawdzian, gdyż w życiu małżeńskim nie zabraknie sytuacji wymagających silnej woli i determinacji. Zawsze można zacząć od początku, spróbować żyć w czystości, nawet jeśli przez wiele lat żyło się inaczej. Dobrym przykładem są dzieje świętych, którzy nie zawsze żyli jak „święci”. Może warto prosić ich o wstawiennictwo i wypraszanie łaski życia w czystości? A jeśli jest to trudniejsze, niż mogłoby się wydawać, argumenty są przekonujące, ale..., zachęcam do modlitwy, aby chciało się chcieć żyć w czystości. Uwaga: Namiętność i seksualność są dobre, bardzo dobre. Zostały nam dane przez Boga i przewidziane na szczególny czas po ślubie. Jeśli więc nie czujesz pociągu fizycznego do swojej sympatii (możesz to wyczuć także nie współżyjąc), to raczej będzie to kandydat na super kumpla a nie na męża. (Zamieszczono 2011-11-29) Szum z Nieba nr 108/2011 Polecamy dla małżeństw rewelacyjną książkę "Pocałunek złożony na duszy" Więcej - kliknij tutaj.
Przejdź do treści Szukaj Zaloguj się Koszyk Zaloguj się Moda W obiektywie Suknie Ślubne Moda Męska Biżuteria i Dodatki Wokół ślubu Styl życia Zdrowie i uroda Podróże
Tego momentu boją się niemal wszyscy narzeczeni. Nic w tym dziwnego. Zorganizowanie spotkania rodziców przed ślubem stanowi nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, że przy wspólnym stole siadają naprzeciwko siebie przyszli teściowie. Samo wyobrażenie sobie tego może przyprawić o zawrót głowy. Mówi się czasem, że seks jest dopełnieniem miłości. A że przed ślubem ludzie się kochają, to też uzasadnione jest, by podejmowali – w imię tej miłości – współżycie. Tym bardziej, jeśli są przekonani, że oczekiwana chwila ślubu tuż-tuż. Stop! Czy oby na pewno oczekiwana? Jeśli podejmujesz współżycie przed ślubem – to czy oby na pewno wyczekujesz chwili ślubu? Co ślub takiego Ci da, na co byś tak teraz miał (czy też miała) oczekiwać? Na co czekasz, jeśli… nie czekasz? Rozsądni rozpoczynają budowę domu od stawiania fundamentów Współżycie z pewnością jest dopełnieniem miłości. Zanim jednak podejmie się decyzję uzupełnienia brakujących jej fragmentów, warto się zastanowić, czy oby na pewno już tylko takiego dopełnienia jej potrzeba. Czy oddane jest już wszystko, co winno się ofiarować, a na tej górze, co ją tak śmiało nazywać chcemy „górą miłości”, brakuje już tylko wierzchołka. Warto dobrze sprawdzić, czy niższe, fundamentalne warstwy wykonane są z solidnej skały. By nie okazało się przypadkiem, że seks jest tylko dopełnieniem sterty nierozwiązanych problemów, a dorzucenie kolejnego nie sprawiło, że nasza wspaniała góra sromotnie runie. Seks sam w sobie może być bowiem problemem – to po pierwsze. A po drugie – jeśli nawet jeszcze nim nie jest, to łatwo się stanie, jeśli nie potrafi się rozwiązywać innych, prostszych problemów. Pobież za darmo: Pierwszy rozdział mojej książki: Cierpliwości, mój mały! Seks jest zbyt fajny, by uprawiać go przed ślubem » e-booka: Ojcostwo – męskość, która zachwyca » Jeszcze nie jesteście małżeństwem i pewności nie ma, czy nim będziecie Ze współżyciem przed „tuż-ślubem” jest jeszcze jeden problem. Dopóki nie dane nam będzie usłyszeć skierowanych do nas słów: „co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela”, dopóty nie mamy tak naprawdę pewności, czy ta osoba, z którą teraz jesteśmy, będzie naszym małżonkiem. Doprawdy wiele może się jeszcze wydarzyć nawet po ostatnich zapowiedziach. Gotowość oddania to nie to samo, co faktyczne oddanie. Ślub zmienia wszystko! A przynajmniej bardzo wiele. Dopiero po uroczystym i publicznym wypowiedzeniu słowa „tak” odczuwa się tak naprawdę wagę składanej obietnicy. Doświadczyłem tego osobiście jeszcze sporo przed własnym ślubem, stając się członkiem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Nigdy specjalnie nie miałem pociągu do alkoholu i nie sprawiało mi problemu odmawianie jego picia. Byłem prawie abstynentem i wydawać by się mogło, że Krucjata do niczego nie była mi potrzebna. Jednak dopiero po podpisaniu deklaracji członkowskiej, która zobowiązywała mnie do całkowitej wstrzemięźliwości od alkoholu, odczułem faktycznie ciężar tej życiowej decyzji. Przed oczami stanęły mi wszystkie możliwe sytuacje, w których powszechnie „należy” się napić, a które teraz zdawały się być nie do przezwyciężenia. Przez moment czułem się nawet przytłoczony koniecznością wypowiadania słów „nie piję”. A przecież wcześniej nie miałem z tym żadnego problemu? Moje obawy miały jednak swoje uzasadnienie. Moja wierność decyzji, którą podjąłem, stała się jawnym wyzwaniem dla otoczenia. Słowa „nie piję” nie brzmiały już odtąd jak przejaw chwilowej zachcianki czy kaprysu. Słowa te nabrały mocy jawnego sprzeciwu wobec przymusu picia. Sprzeciwu nie epizodycznego, nie uzależnionego od nastroju czy chęci, ale trwałego i niezmiennego. Ci, którym nie było to na rękę, zaczęli czyhać na moją słabość i upadek. Wówczas dopiero doświadczyłem smaku wierności raz danemu słowu. Chcąc nie chcąc, znalazłem się w jednym szeregu z tymi, którym pić już nie wolno. I nie mniej niż im zaczęło mi poważnie zależeć na tym, by przymus picia stał się już tylko wspomnieniem. Ślub nie tylko zmienia sytuację wokół nas (w szczególności sytuację naszych rodzin). Ślub również (a może przede wszystkim) zmienia nasze wewnętrzne nastawienie. Kończy się bowiem okres wahań, decyzja zapadła, wybór został dokonany. Już jest łatwiej w pełni się zaangażować. A to budzi poczucie bezpieczeństwa i zaufania, ogromnie ważnego we współżyciu seksualnym, a zwłaszcza tym pierwszym. To tak jak z zakupem jachtu (powiedzmy, że każdy z nas wie, jak to jest). Dopóki go nie kupimy, a tylko pływamy nim na próbę, to nie mamy motywacji, by o ten jacht się troszczyć. Zawsze przecież można z niego zrezygnować i kupić inny. Lecz jeśli już wydamy całe oszczędności, by go nabyć i wypłyniemy na pełne morze, wówczas dokładamy wszelkich starań, by utrzymać go w jak najlepszym stanie. Zbyt wiele mamy wówczas do stracenia. Zapraszam do subskrypcji Newslettera Gotowość do podjęcia decyzji to nie to samo, co podjęta decyzja Aby miłość oblubieńcza była pełna, niezbędne jest zobowiązanie. Zobowiązanie do troski, wierności, do uczciwości. Niektórzy powiadają nawet, że owo zobowiązanie jest wręcz istotą miłości. Seks natomiast jest wyrazem tej miłości. Współżycie z kimś powinno być jednoznaczne ze stwierdzeniem, że się tego kogoś kocha. I to kocha miłością największą, najbardziej pełną, bo i współżycie seksualne jest najgłębszą formą bliskości fizycznej. Skoro zatem seks jest wyrazem miłości pełnej, której istotą jest zobowiązanie, to bez tego zobowiązania, a tak jest przed ślubem, gdy „pływa się jachtem na próbę”, seks nie jest wyrazem miłości. A już na pewno nie jest wyrazem miłości pełnej, bo brak w niej jej istoty – zobowiązania. Ale czy w ogóle można mówić o miłości niepełnej? Czy jakakolwiek rzecz pozostaje w dalszym ciągu sobą, jeżeli pozbawi się ją jej istoty? Czy samochód, z którego wyjmie się cały środek, w dalszym ciągu pozostaje samochodem? A może jest to już tylko karoseria? Wiem jedno. Jeżeli seks ma być wyrazem miłości pełnej, to przed ślubem nigdy tego nie wyrazi, bo brak tu jest ciągle zobowiązania. A jeśli nie wyraża tego, co wyrażać powinien, to jest on najzwyklejszym w świecie oszustwem. Tak samo jak słowami kłamać można i ciałem. Zapraszam do subskrypcji Newslettera Jeśli do ślubu zostało niewiele, to… tym bardziej warto poczekać Naprawdę? To już niedługo? No to szkoda zaczynać przed ślubem! Szkoda całego tego czasu, kiedy czekaliście. Teraz, gdy zostało już tak niewiele, gdy jest już tak blisko, tuż-tuż… Szkoda! To nie byłoby to. Warto podjąć jeszcze trochę trudu, by później móc świętować radość doczekania i mieć z tego faktu ogromną satysfakcję. Warto zachować czar pierwszego razu na noc poślubną. Uczynić ją czasem wyjątkowym, specjalnym, wręcz przełomowym. Czasem wyczekanym, wytęsknionym, wymodlonym… Dlaczego noc poślubna nazywana jest „nocą”, a nie „godziną”, czy wręcz „piętnastoma minutami”? Odpowiedź jest prosta: bo to pierwszy raz, bo szlaki tu nieprzetarte, bo wszystko tu nowe, a każdy krok naprzód zachwyca i olśniewa dotychczas nieznanym pięknem. Bo to w końcu „ta noc”! Kolejne nie będą już takie. Po cóż kolejną (więc bardziej zwykłą) mieć w tę niecodzienną i przez to niezwykłą – noc poślubną? Po co? „To piękne, że kochasz dziewczynę albo że kochasz chłopca. Ale nie niszcz tego. Zachowaj to uczucie w czystości. Zachowaj swoje serce dziewiczym. Zachowaj w czystości swoją miłość, byście w dniu waszych zaślubin mogli dać sobie nawzajem coś naprawdę pięknego […] – radość czystej miłości.” (Matka Teresa z Kalkuty) Strzeżmy zazdrośnie tej chwili. Strzeżmy, byśmy mogli po latach z wymownym błyskiem spojrzeć ukochanej osobie w oczy i bez słów podziękować za wniesiony dar dziewictwa. Strzeżmy, byśmy kiedyś przy cieple kominka, tuląc do serca najdroższego nam człowieka, mogli wspominać uroki pierwszej, wyczekanej nocy. Strzeżmy, bo warto! Bo są perły, które tylko raz można ujrzeć, nim morze miłości na zawsze je pochłonie. – Sylwester Laskowski Pobież za darmo: Pierwszy rozdział mojej książki: Cierpliwości, mój mały! Seks jest zbyt fajny, by uprawiać go przed ślubem » e-booka: Ojcostwo – męskość, która zachwyca »fot. Fotolia Zanim wstąpicie w związek małżeński, warto porozmawiać i odpowiedzieć sobie na kilka ważnych, a może nawet najważniejszych pytań, które będą determinować resztę waszego wspólnego życia. Ustalcie, jak widzicie swoją przyszłość, aby w wasz związek nie wkradły się kłótnie. Poznaj 5 fundamentalnych pytań, na które musicie odpowiedzieć przed ślubem. 3 obowiązkowe zdania, które każda panna młoda powinna usłyszeć od swojego przyszłego męża 1. Ile chcecie mieć dzieci? Zawarcie związku małżeńskiego to początek waszej nowej, wspólnej drogi. Małżonkowie najczęściej niedługo po ślubie decydują się na potomstwo. Ale nie wszyscy! To dlatego, zanim zdecydujecie się na zalegalizowanie waszego związku, porozmawiajcie o tym, czy i ile dzieci chcecie mieć. 2. Kto będzie zarabiał na utrzymanie rodziny? Patriarchalny model rodziny, w którym to do obowiązków mężczyzny należy ciężka praca, aby utrzymać rodzinę, już dawno stał się niemodny. Teraz kobiety chcą być niezależne, marzą o karierze i własnym rozwoju. Zanim się pobierzecie, ustalcie, jak widzicie wspólną przyszłość. Czy będzie to wizja dwóch niezależnych finansowo ludzi, którzy poświęcają się pracy, czy raczej klasyczny model, w którym to partner pracuje, a ty zajmujesz się dziećmi i domem? Sprawdź, na jakie pytania należy sobie odpowiedzieć, organizując ślub i wesele 3. Jak ważna jest dla ciebie kwestia religii? Niedziela w Kościele, czy w galerii handlowej? Uroczysty ślub przed ołtarzem, czy w Urzędzie Stanu Cywilnego? Wychowanie potomstwa według wiary chrześcijańskiej, a może zupełnie innej? Na te i wiele innych pytań odnoszących się do Boga musicie odpowiedzieć sobie przed ślubem. 4. Czy masz jakieś długi? Od tematu pieniędzy nie da się uciec i nie należy ich ukrywać. Zapytaj partnera o to, czy ma jakiś dług, kredyt, niespłacone zobowiązania, które staną się również twoimi, jeśli nie zdecydujecie się na rozdzielność majątkową. 5. Jak ważny jest dla ciebie seks? Zauroczenie i fizyczność szybko mijają. Nawet nie zauważysz, gdy nagle twoja figura po ciąży przestanie być atrakcyjna, a za kilkanaście lat na twarzy pojawią się zmarszczki. Aby wasze małżeństwo przetrwało, ustalcie, jak ważna jest dla was bliskość fizyczna..