Niech się ludzie śmieją (Radio Edit) - Single · 2013. Coś Na Później. Coś Na Później - Single · 2012. Winny (feat. Liber) 9 Lat · 2012.
Mateusz Mijal (ur. 1986) jest pochodzącym z Jasła wokalistą i kompozytorem. Zdobył dużą popularność dzięki nagraniu wraz z Liberem przeboju pt. „Winny”. Krótki życiorys Mateusza MijalaBiografia rozszerzona Mateusza MijalaCiekawostki o Mateuszu MijaluCytaty Mateusza MijalaŹródła Krótki życiorys Mateusza Mijala Mateusz Mijal urodził się w 1986 roku w Jaśle. Ukończył tam szkołę podstawową i gimnazjum, a następnie został absolwentem krakowskiej Państwowej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej. Koncertował razem z zespołem Ich Troje oraz był wokalistą takich zespołów jak: Skangur, Dukat oraz Chłopacy. W 2012 roku rozpoczął karierę solową, dzięki której stał się wokalistą rozpoznawalnym w całej Polsce. Do jego najpopularniejszych piosenek należą takie utwory jak: „Winny” (z Liberem), „Niech się ludzie śmieją”, „Zabijasz mnie”, „Za to co mam” (ze Stachurskim) czy „Coś na później”. Biografia rozszerzona Mateusza Mijala Mateusz Mijal urodził się w 1986 roku w Jaśle na Podkarpaciu. Na prezent komunijny dostał od chrzestnego małe klawisze Casio, dzięki czemu złapał bakcyla i rodzice zapisali go na lekcje prywatne gry na fortepianie i pianinie. Dwa lata chodził na lekcje prywatne, a w wieku 10 lat zdał do szkoły muzycznej. Chciał uczęszczać do szkoły muzycznej na fortepian, jednak nie mógł się uczyć gry na tym instrumencie, gdyż dla Szkoły Muzycznej I stopnia był już za stary. Musiał wybrać inny instrument i wybrał trąbkę, gdyż uznał, że jest to najprostszy instrument do nauki, choć jak się później okazało, nie jest to takie proste jak myślał. Pierwszy publiczny występ wokalny Mateusz Mijal dał w wieku 11 lat, a miejscem tym była szkolna akademia z okazji Dnia Nauczyciela. Wówczas to zaśpiewał piosenkę Edwarda Stachury, zatytułowaną „Życie to jest teatr”. Później wiele razy zdobywał wysokie miejsca, nagrody i wyróżnienia na Ogólnopolskich Festiwalach Muzycznych dla dzieci i młodzieży. W Jaśle ukończył szkołę podstawową i gimnazjum. Natomiast w wieku 15 lat pomyślnie przeszedł egzamin do Państwowej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej w Krakowie i uczęszczał do klasy, w której instrumentem podstawowym była trąbka. Opuścił dom rodzinny w wieku zaledwie 15 lat i zamieszkał w internacie. Od osiemnastego roku życia Mateusz Mijal brał udział w nagraniach studyjnych sekcji dętej zespołu Ich Troje. W 2005 roku Mateusz Mijal rozpoczął współpracę z krakowskim zespołem Skangur, a już dwa lata później otrzymał propozycję koncertowania z zespołem Ich Troje i zagrał z grupą przeszło 100 koncertów. Końcem pierwszej dekady XXI wieku Mateusz Mijal rozpoczął współpracę z zespołem Dukat. Nagrali razem utwór pt. „Góraleczka”, który zyskał dużą popularność. Następnie w styczniu 2008 roku Mateusz Mijal założył zespół o nazwie Chłopacy. Ich pierwszy promujący płytę „Wiara” singiel, stał się przebojem tamtego lata. To ta piosenka właśnie znalazła się na podium Sopot Hit Festiwal 2009. Bardzo ciepło przyjęte zostały też kolejne single, takie jak „No powiedz jak” i „To jest tylko sen”. Dwukrotnie wystąpił w międzyczasie – w 2010 i 2011 roku, na Festiwalu Piosenki Rosyjskiej w Zielonej Górze. Karierę solową rozpoczął w 2012 roku. Wspólnie z Liberem nagrał singiel pt. „Winny”. Piosenka okazała się hitem i pozwoliła mu zaistnieć na polskiej scenie muzycznej, zyskując tysiące fanów w całej Polsce. Rok 2013 oznaczył w twórczości singlem „Coś na później” oraz hitem „Niech się ludzie śmieją”, do którego teledysk powstał w Chorwacji. Natomiast rok 2014 oznaczał dla Mijala koncertowanie. Mateusz pojawił się w kilku programach telewizyjnych, wydał też singiel „Za to co mam”. Współpraca poskutkowała programami oraz festiwalami z jego udziałem. Mateusz później czynnie udzielał się w tworzeniu piosenek dla wielu krajowych artystów takich jak na przykład Liber, Rafał Brzozowski, czy Natalia Szroeder. Nagrał również nowy singiel – „Wirtualni” do którego tekst napisał Liber. Rok 2016 był dla Mateusza wyjątkowy. W kwietniu tego roku miała premierę debiutancka płyta artysty – „9 lat”, która została podsumowaniem jego przygody z muzyką. Płyta została świetne zrecenzowana i już po 5 tygodniach od ukazania się otrzymała status platynowej płyty. Mateusz wystąpił wówczas również na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. W konkursie Premier zdobył świetne drugie miejsce. Jesień upłynęła pod znakiem trasy koncertowej promującej płytę – grał w Niemczech oraz USA. Końcem 2019 roku powstały teledyski do nowych utworów Mateusza Mijala: „Opowiem Ci historię” i „W Zakopanem Cię poznałem”. Ten drugi utwór jest bardzo przebojowy i oparty o słowiańskie harmonie oraz góralską nutę. Dodatkowo Mateusz Mijal „odkurzył” trąbkę i do piosenki sam nagrał wszystkie partie instrumentów dętych. Ciekawostki o Mateuszu Mijalu Do utworu Mijala „Niech się ludzie śmieją” teledysk powstał w Chorwacji. W serwisie YouTube klip ten uzyskał 24 mln odsłon. Utwór „Zabijasz mnie” został nakręcony w jego rodzinnym Jaśle. Wspólnie ze Stachurskim Mateusz Mijal stworzył utwór pt. „Za to co mam”. Piosenka ta została jedną z najczęściej pobieranych piosenek na telefony komórkowe w serwisie Mateusz Mijal skomponował muzykę do utworu Natalii Szroeder i Libera pt. „Teraz Ty”. Piosenka ta należała do czołówki utworów granych przez polskie stacje radiowe w roku 2015. Ukończył szkołę ekonomiczną. Do utworu Mijala „Wirtualni” tekst napisał popularny raper Liber. Odbył 2-miesięczną trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie z zespołem Ich Troje. Po koncercie jedna z fanek poprosiła Mateusza by wpisał jej się w dowodzie, ponieważ ona chciała by mieć takiego syna. Cytaty Mateusza Mijala „Lubię rano sobie wstać i na tą siłownię pojechać, bo to dodaje energii i lepiej się później pracuje, lepiej się nawet tworzy jakieś fajne piosenki. [..] Ja się naprawdę lepiej czuję jak ćwiczę i mózg nawet inaczej pracuje.” „Jakbym się miał cofnąć z perspektywy tego czasu, który jest teraz to ja naprawdę nie żałuję niczego w swoim życiu.” „Ja romantyk jestem, taki dobry chłopak z Jasła.” „Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby otaczać się dobrymi ludźmi. [..] Mimo tego, że były te chwile zwątpienia i było różnie to ja cały czas miałem w głowie: Słuchaj, mi się uda, ja wiem, że to zrobię, że zaraz ta piosenka będzie w radiu, że będzie to śpiewać Polska.” „W moim życiu to tak naprawdę wszystko stopniowo szło u mnie, bo można wejść szybko na szczyt, ale jeszcze szybciej spaść.” Źródła Zdjęcie pochodzi z portalu Autorem jest Przemysław Janas. Zdjęcie zostało wykorzystane na podstawie licencji CC BY-SA Ciekawe artykuły: Niezwykły życiorys: Polub nas: Tagi:
To może Ci się spodobać. Polubienia: 128,Film użytkownika Zakręcona_Halyna (@zakrecona_halyna) na TikToku: „”.serduszko które mi oddasz da ci szczęście | 2014-2022Niech się ludzie śmieją - Mateusz Mijal.
Russia is waging a disgraceful war on Ukraine. Stand With Ukraine! Künstler/in: Mateusz Mijal Übersetzungen: Englisch, Russisch Polnisch Polnisch Niech się ludzie śmieją ✕ Hej, mam wobec ciebie plany Usiądź obok, zostań jakiś czas Jesteśmy całkiem sami Nie ma tu nikogo oprócz nas Ucieka czas, a taka noc będzie w życiu tylko raz Ucieka czas-nie traćmy goA niech się ludzie śmieją, nieważne Słowa już nie zmienią nas żadne Jest mi wszystko jedno, naprawdę Kiedy czasem niebo traci blask Niech się ludzie śmieją, chodź do mnie Słowa nic nie zmienią - tak sądzę Czekamy z nadzieją na słońce Kiedy każdy dzień jest taki samHej, nie wiem co będzie z nami Nie wiem jak, ze sobą będzie nam Nie martwię się-to na nic Tylko z tobą umiem milczeć tak Więc nie mów nic Bo słowa są dzisiaj nie potrzebne nam Zaufaj mi i ze mną chodźA Niech się ludzie śmieją, nieważne Słowa już nie zmienią nas żadne Jest mi wszystko jedno, naprawdę Kiedy czasem niebo traci blask Niech się ludzie śmieją, chodź do mnie Słowa nic nie zmienią-tak sądzę Czekamy z nadzieją na słońce Kiedy każdy dzień jest taki sam x3A niech się ludzie śmieją ✕ Copyright: Writer(s): Przemyslaw Piotr Puk, Wojciech Adam Luszczykiewicz, Bartosz Pawel Lipiec, Mateusz Marcin MijalLyrics powered by by Neue Übersetzung hinzufügen Neue Anfrage stellen Übersetzungen von „Niech się ludzie ...“ Music Tales Read about music throughout history
Aby dodawać komentarze musisz się zalogowa Mateusz Mijał - Niech się ludzie śmieją + tekst.mp4. oglądaj online D - bomb
Moja Kasiu, daj mi gębyBo mi się tak chce, danaCóż Ty, Maćku głupstwa gadasz Ludzie patrzą się, dana Ludzie patrzą się ...Samaś gęby ... miała Czyś Ty lubą czekaną? (?) ... lała Lecz tu patrzą się, danaLecz tu patrzą się Cóż Ci się tam, Kaśka, stało Chodź, uściskaj mnie, danaKiedy Ty tak jakoś brzydko Żeby choć nie było widno Popatrz, śmieją się, danaPopatrz, śmieją się ... niech się dzieje ... śmiejeCóż to znaczy ..., dana Niech Cię, Maćku, nie ... ... choć z całej siły Ale przydam się, danaAle przydam się (hahaha)Cóż Ci się tam, Kasiu, stało Chodź, uściskaj mnie, danaKiej się kryje (?) ...... siedzi blisko A ja przydam się, dana A ja przydam się Ten pan, chociaż sercu miły Ale ma za mało siły By uścisnąć Cię Co się będę z kiem całować Chodźmy lepiej potańcować Obertasa, oj dana Siarczystego, dana Hu, hu, hu! Przepisał Bartłomiej. Legenda: inc, incipit - incipit - z braku informacji o tytule pozostaje cytat, fragment tekstu z utworu abc (?) - text poprzedzający (?) jest mało czytelny (przepisywanie ze słuchu) abc ... def - text jest nieczytelny (przepisywanie ze słuchu) abc/def - text przed i po znaku / występuje zamiennie abc (abc) - wyraz lub zwrot wymagający opisu, komentarza (abc) - didaskalia lub głupie komentarze kierownika
Niech ino się twój głos zakolebie. i przenikliwy wżre się w ciszę, w ciszę pół-gwarną, pół-szemrzącą, niech ino wpadną pierwsze tony, tą melodyą dźwięku rwącą, już wiem: żeś Ty jest w ruch puszczony, że wołasz, wołasz: PÓJDŹCIE ZE MNĄ, i wołasz wiek już nadaremno. Oni się, co najwyżej, zasłuchają.
ąc Kolejny singiel Mateusza Miajała, zapowiadający jego debiutancką płytę, która ma ukazać się w tym roku. Autorem tekstu jest Wojtek Łuszczykiewicz, wokalista zespołu Video. #pop #disco #impreza #polskie #lata 10 iSing 139955 odtworzeń 883 nagrania Za mały ekran 🤷🏻♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Ty śpiewasz partie niebieskie Twój partner śpiewa partie czerwone Wspólnie śpiewacie partie żółte Prosimy czekać, nagrywanie zakończy się za 10s Linia melodyczna Tonacja +2 +1 0 -1 -2 Pełny ekran Podział tekstu w duecie Niech się ludzie śmieją – Mateusz Mijal × Mikrofon Kamerka Włączona Wyłączona Nie wykryto kamerki Linia melodyczna Włączona Wyłączona Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Pogłos Delay Chorus Overdrive Equaliser Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! Użyj podkładu bez linii mel. Plus
tekst piosenki- trzęsą mi się rączki kiedy widzę pączki, pączek niech się dowie, że wybieram zdrowie - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Dziękujemy za wysłanie interpretacji Nasi najlepsi redaktorzy przejrzą jej treść, gdy tylko będzie to możliwe. Status swojej interpretacji możesz obserwować na stronie swojego profilu. Dodaj interpretację Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu! Wyślij Niestety coś poszło nie tak, spróbuj później. Treść interpretacji musi być wypełniona. Tekst piosenki jest najpewniej opowieścią o spełnianiu marzeń, o potrzebie realizacji swoich snów i pragnień. Artyści łączą tu siły by opowiedzieć o tym, co dla nich ważne - odważnym parciu przed siebie, bez strachu i ograniczeń. Idą pod prąd i nie przejmują się opiniami innych ludzi. Bo ważne jest to, czego naprawdę pragną, co dla nich samych jest najlepsze. "Nieboskłon" to miejsce, do którego chcą dotrzeć - unieść się jak najwyżej, tam, gdzie nie dosięgną ich złe spojrzenia. Odnoszą się tutaj między wierszami do powiedzenia "sky is the limit", które oznacza możliwość osiągnięcia wszystkiego, co tylko się nam zamarzy. Ciężka praca, cierpliwość i wytrwałość są w stanie doprowadzić nas do wszystkiego. Piosenka jest opowieścią o życiu z jego całą kruchością i niepewnością. Stąd jest tylko kawałek do wieczności, jak mówią artyści. Nasza egzystencja w każdej chwili może zostać przerwana, odebrana nam. Dlatego musimy korzystać z życia tu i teraz. Żyć z całych sił i dążyć do realizacji marzeń, do spełnienia. Tylko ten odnajdziemy sens. Wyślij Niestety coś poszło nie tak, spróbuj później. Treść poprawki musi być wypełniona. Dziękujemy za wysłanie poprawki.
The track combines elements of rock, pop and Brazilian rhythms to create an energetic and uplifting soundscape. Lyrics-wise, Lexa speaks about resilience and finding strength within oneself when facing adversity.
24 lip, 07:00 Ten tekst przeczytasz w 14 minut Zagrał ponad 200 ligowych meczów w barwach Legii Warszawa między innymi w drużynach Jaroslava Vejvody, Andrzeja Strejlaua i Kazimierza Górskiego. Był kompanem tak nieprzeciętnych i niepokornych piłkarzy jak Kazimierz Deyna oraz Mirosław Okoński. — Nie oszukujmy się, najwięcej piją sportowcy i aktorzy. Nie wszyscy mają głowę do alkoholu, więc tacy muszą bardziej uważać. Na przykład ja wypiłem "ćwiartkę" i już pijany byłem. Znałem jednak takich, co pili dużo, a w parę godzin umieli się zregenerować – mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Waldemar Tumiński. Foto: Piotr Kucza / Legitymacja klubowa Waldemara Tumińskiego w Legii Warszawa Waldemar Tumiński to jeden z liczących się piłkarzy dawnej Legii, w której nie brakowało prawdziwych gwiazd polskiego futbolu. Niektórzy prowadzili barwne życie. Tumiński opowiada nam nie tylko o piłkarskich przygodach — Kaziu Deyna długo nie miał nawet prawa jazdy, a i tak jeździł. Szef klubu od czasu do czasu grzecznie go pytał: "Zrobiłeś już prawo jazdy? Zrób, wszyscy będziemy spokojniejsi". Na co Kaziu zawsze miał tę samą odpowiedź. "Nie zrobiłem. Nie mam czasu". I dalej prowadził bez prawka. Sam Edward Gierek podobno powiedział mu: "Panie Kazimierzu, jak będzie pan miał jakieś kłopoty, śmiało proszę dzwonić do mnie". To kto mu mógł podskoczyć? — opowiada – Wybrałem się do "Victorii" i pech chciał, że trafiłem na Kazimierza Górskiego, mojego trenera w Legii. Martwiłem się, co z tego będzie, ale on ucieszył się na mój widok. "Chodź, napijemy się po jednym". "Panie trenerze, ja nie piję". "Nie opowiadaj. Wiem, że pijesz". Uśmiechnęliśmy się, usiedliśmy, wypiliśmy. "Trenerze, to ja zapłacę". "Nie, ja zapłacę. Tu drogo, a ja mam pięćdziesiąt procent zniżki". Taki był pan Kazimierz... — Matka zapłaciła komu trzeba dwa "tysiaki" i miałem wpisane w papierach, że jestem niezdolny do służby wojskowej. Byłem młodym piłkarzem, więc jakiś podejrzliwy ważny oficer moją rzekomą niezdolnością się zainteresował. "Jak to, na okrągło gra w piłkę, ma końskie zdrowie, ale do wojska się nie nadaje?" No i szybciutko znowu się nadawałem — opowiada Tumiński w swojej karierze ma również epizod w USA. – Nie pasowało mi tam życie. Mieliśmy pracować i przy okazji grać w piłkę. O, Adam Nawałka też był i zasuwał z nami. Nasza ekipa przycinała gałęzie drzew, żeby nie dotykała linii telefonicznych. Roboty nie miałem ciężkiej. Zwykle to tylko stałem i patrzyłem, trudno się było zmęczyć – przyznaje. Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej *** >> Artykuł pochodzi z "PS Historia", dodatku do "Przeglądu Sportowego", który ukazuje się co czwartek. Tutaj przeczytasz więcej niesamowitych historii<< *** Twardy, wytrzymały, bezkompromisowy, a jak trzeba, to brutalny – tak najkrócej kibice charakteryzowali najważniejsze boiskowe przymioty Tumińskiego. Rywale wiedzieli, że nie ma z nim żartów, bo dla zadziornego chłopaka z Grodziska Mazowieckiego futbol był prostą grą, bez piętrowych konstrukcji taktyczno-filozoficznych. Zwyczajnie wyznawał zasadę, że lepszy jest ten, kto szybszy, waleczniejszy, bardziej zawzięty. Bo jeżeli brakuje trochę techniki, daje się to nadrobić innymi walorami. BMW na zakazie Tumiński miał mocne wejście do Legii, bo jego towarzystwo szybko polubił Kazimierz Deyna, a to wiele znaczyło. Niezrównany as drużyny z Łazienkowskiej kolegów co prawda miał wielu i to nie tylko w Legii, ale prawdziwych kumpli można policzyć na palcach jednej ręki – takich jak Tadeusz Nowak, Władysław Dąbrowski, zwłaszcza już w "amerykańskich" czasach Franciszek Smuda i Adam Topolski, no i Tumiński. – Byłem od Kazia młodszy, dopiero dostałem się do Legii, a on miał już na koncie złoty medal olimpijski razem z tytułem króla strzelców, jednym z bohaterów niesamowitego meczu na Wembley (1:1), a za chwilę wracał z RFN jako wielki lider trzeciej drużyny świata. No i był gwiazdą na Łazienkowskiej. Co tam gwiazdą. Żywą legendą! Wszyscy obchodzili się z nim jak z jajkiem. Po mundialu za preferencyjną cenę kupił BMW, bo właścicielom marki też zależało, by za kierownicą zasiadał taki mistrz. Pojechaliśmy tą beemwicą odwiedzić Tadka Nowaka, a na Puławskiej w pobliżu sklepu był zakaz parkowania. Milicjanci bezlitośnie wyłapywali nieszczęśników i wlepiali im mandaty. Gdy zobaczyli charakterystyczne auto Deyny, odwrócili głowy. Nawet nie podeszli, udawali, że nagle coś innego bardzo ich zainteresowało — przyznaje. — Zresztą Kaziu długo nie miał nawet prawa jazdy, a i tak jeździł. Szef klubu od czasu do czasu grzecznie go pytał: "Zrobiłeś już prawo jazdy? Zrób, wszyscy będziemy spokojniejsi". Na co Kaziu zawsze miał tę samą odpowiedź. "Nie zrobiłem. Nie mam czasu". I dalej prowadził bez prawka. Sam Edward Gierek po tych wielkich sukcesach kadry podobno powiedział mu: "Panie Kazimierzu, jak będzie pan miał jakieś kłopoty, śmiało proszę dzwonić do mnie". To kto mu mógł podskoczyć? – wspomina Tumiński. Zobacz także: Szpieg, który pokochał futbol Skoczmy na obiad Deyna z jakichś powodów uznał, że młody piłkarz będzie dla niego idealnym kompanem. – Zaczynałem trenować i grać z pierwszą drużyną. Wychodziłem z szatni, jako jeden z pierwszych, kiedy powoli przebierający się Kaziu zawołał przy wszystkich: "Zaczekaj chwilę na mnie, mam do ciebie sprawę". Minęło parę minut. "Chodź, skoczymy razem na obiad". I szybko tak się porobiło, że "sprawę" miał do mnie niemal codziennie. Siadaliśmy w knajpie, gadaliśmy, śmialiśmy się, byliśmy młodzi, więc nic dziwnego, że dziewczyny też nam się podobały. Zwłaszcza w tych pierwszych miesiącach było to dla mnie wielkie wyróżnienie. Siedziałem przy stoliku z wybitnym piłkarzem, jednym z najlepszych na świecie, więc wszyscy na nas łypali oczami, coś w kółko z uznaniem szeptali, trudno było tego nie zauważyć. Cieszyłem się, że mam takiego kumpla – opowiada Tumiński. 15 dolarów za zwycięstwo Deyna był sławny, a w obecnych czasach byłby też pewnie bajecznie bogaty. – Dzisiaj przeciętni grajkowie zarabiają fortunę. A wtedy Kaziu opowiadał, że za trzecie miejsce na mistrzostwach świata piłkarze dostali mniejszą kasę niż Australijczycy za jeden występ, choć nie wygrali żadnego meczu. Jechaliśmy z Legią za granicę, to za zwycięstwo dostawaliśmy po piętnaście dolarów, a za remis po siedem i pół. Człowiek żałował na coca-colę wydać, bo trzeba było aż dolara zapłacić — wspomina. — Kiedyś byłem z młodzieżówką we Francji i w sklepie odzieżowym chciałem kupić sobie golf. Luksusowy zakup, co? Tylko że kieszonkowe dla nas wynosiło osiem dolarów, a najtańszy golf był za 10. Musiałem od chłopaków pożyczyć dwa dolary, bo koniecznie chciałem wrócić z tym golfem, choć samym graniem nie dało się na niego zarobić. Jak piłkarze z dzisiejszej polskiej młodzieżówki to słyszą, pewnie się śmieją, a przecież nie byliśmy gorsi od nich. No i w dzisiejszej Legii też widuję grajków, którzy za bardzo pojęcia nie mają o dobrym futbolu, a zarabiają pewnie po 30 tys. euro. Przestałem chodzić na Łazienkowską, bo aż przykro patrzeć. Czasem tylko, jak w telewizji mecz Legii pokażą, rzucę okiem, a i to nie zawsze. Siedemnaście porażek w ostatnim sezonie! Jak im nie wstyd tyle zarabiać za takie granie – chyba naprawdę szczerze się dziwi — dodaje. Zobacz także: Strzelił najważniejszego gola w historii polskiej piłki. "Chyba powinni wiedzieć, jak się nazywam" Gwardia kusiła Do Legii Tumiński przyszedł niby klasycznie, w ramach zasadniczej służby wojskowej. Ale wcale nie była to prosta droga. – Z Pogoni Grodzisk na rok przeniosłem się do Znicza Pruszków, w którym trenerem był Ryszard Kulesza. A jego najbliższym współpracownikiem Tadeusz Szymczak, brat Ryszarda, mistrza olimpijskiego z Monachium, który grał w Gwardii Warszawa. Nic dziwnego, że drugi trener namawiał mnie, żebym przeniósł się na Racławicką. Poważnie brałem to pod uwagę, bo wiedziałem, że armia nie da mi spokoju. Wcześniej matka zapłaciła komu trzeba dwa "tysiaki" i miałem wpisane w papierach, że jestem niezdolny do służby wojskowej. Byłem młodym piłkarzem, więc jakiś podejrzliwy ważny oficer moją rzekomą niezdolnością się zainteresował. "Jak to, na okrągło gra w piłkę, ma końskie zdrowie, ale do wojska się nie nadaje?"No i szybciutko znowu się nadawałem – opowiada. Ostatecznie wybrał Legię, przekonali go koledzy z Grodziska, Andrzej Szczepański oraz Władysław Dąbrowski, który później przez kilka ładnych sezonów grał z nim w CWKS. Vejvoda docenił Najpierw trafił do regularnej jednostki w Ciechanowie, a po przysiędze do ośrodka wojskowego na Legii. Był w zespole rezerw, tam miał pokazać, na co go stać. – W drugiej drużynie było ponad pięćdziesięciu chłopa. Myślę sobie "Boże święty, gdzie ja jestem? Nie mam żadnych szans, żeby się przebić". Obawy były słuszne, ale na szczęście trener Jaroslav Vejvoda jak tylko miał czas, nawet na treningi rezerw chodził popatrzeć. No i jakimś cudem mnie wypatrzył. W Pruszkowie grałem w pomocy, ale Vejvoda po tych oględzinach zawyrokował, że ten Tumiński to obrońca jest przecież, a nie pomocnik. Zacząłem w tej drugiej Legii grać w obronie – tłumaczy. Miesiące mijały, mecze w rezerwach do siebie podobne, treningi też. Ale po jednym wydarzyło się coś niespodziewanego. Zawołał go kierownik drużyny. "Przebieraj się w cywilne ciuchy. Pojedziesz z pierwszą drużyną na mecz do Zabrza, usiądziesz na ławce. – Nie wierzyłem swojemu szczęściu. Dość, że mecz w ekstraklasie, to jeszcze z tak renomowanym rywalem! Ledwo ruszyłem w drogę, a już nie mogłem się doczekać, aż wrócę do domu i będę mógł się wszystkim pochwalić, że siedziałem na ławce w meczu z Górnikiem! Zobacz także: Walizka dolarów, FBI i status gwiazdy w USA. Oto Polak, który wykiwał KGB Obrażony na trenera Na boisku pierwszy mecz Tumiński spędził w 1/8 finału Pucharu Polski z II-ligowym Widzewem (1:0), w listopadzie 1973 r., ale debiut w ekstraklasie nastąpił wiosną następnego roku. – Graliśmy w Rybniku. W pierwszej połowie Feliks Niedziółka i Gerard Pawlik zderzyli się głowami, obaj musieli opuścić boisko. Vejvoda do mnie: wchodzisz, szybko! Nie miałem czasu nawet o tym pomyśleć. Żaden nasz wielki mecz to nie był, ROW wygrał 1:0, ja też niczym się nie wyróżniłem – przyznaje. To był jednak dla niego moment przełomowy, bo Niedziółka wciąż nie nadawał się do gry. – Vejvoda dołożył mi na stoperze grającego wcześniej w pomocy Leszka Ćmikiewicza jako bardziej doświadczonego, a na ławce posadził też Andrzeja Zygmunta. Media zaczęły oceniać, że duet Tumiński – Ćmikiewicz wygląda lepiej niż Niedziółka – Zygmunt i rzeczywiście już tak zostało – dodaje. 21-latek zagrał kilka fajnych meczów i poczuł się mocno. Zbyt mocno. Vejvoda uważnie obserwował, jak awansowany do pierwszej drużyny młokos się zachowuje, wyciągał wnioski i szybko reagował. – Któryś z kolei ligowy mecz, trener podaje skład i mojego nazwiska brakuje w jedenastce. Nie ma żadnej pomyłki, bo za chwilę słyszę, że jestem wśród rezerwowych. A więc znowu wielkie zaskoczenie, lecz tym razem dla mnie bardzo przykre. Byłem strasznie rozczarowany. Do tego stopnia, że obraziłem się na trenera. Całkiem zwyczajnie – przestałem się do niego odzywać, unikałem go. Na szczęście trener lubił takich zawziętych chłopaków. W końcówce sezonu znowu na mnie stawiał — opowiada. Zobacz także: Skandal po latach. Polska gwiazda zniszczona przez żonę?! Oto szczegóły Pierwszy w cywilu Zawziętość Tumińskiego różnie się objawiała. Na przykład w tym, że zupełnie wbrew panującej modzie, po zakończonej służbie wojskowej, mimo że został w Legii, nie chciał iść na "zawodowego" żołnierza. – Bałem się, że gdy sportowo mi coś nie wyjdzie, albo w jakiejś sprawie klub zechce mnie złamać, jako żołnierz będę bez szans. Wyślą mnie do jednostki na kraniec Polski, no bo rozkaz to rozkaz, nie ma marudzenia. Albo będę skazany na grę w innym wojskowym klubie, który wymyśli mi Legia. Nie chciałem aż tak się uzależniać, więc uznałem, że w cywilu będzie mi lepiej – argumentuje. Prawdziwym żołnierzem był tylko do przysięgi. A potem oddelegowano go do gry w piłkę ku chwale wojskowego klubu. Mimo to pewna etykieta obowiązywała: w sytuacjach oficjalnych rekruci musieli pokazywać się w mundurze. Do klubu, na trening – też w mundurze i dopiero w szatni wskakiwało się w sportowy strój. Kończyły się zajęcia i nie było zmiłuj, zimno czy ciepło, znowu należało założyć żołnierski uniform. – Wybawił nas od tego nieoceniony Kaziu Deyna. Kiedyś nie wytrzymał i bardzo stanowczo powiedział do trenera: "Panie, niech młodzi nie przychodzą tutaj w tych spoconych mundurach i butach, bo już oddychać nie ma czym". No i zaczęliśmy przychodzić po cywilnemu. Wdepnął na minę Dopiero teraz zdaje mu się, że chyba źle wykombinował z tym wyjściem z wojska. – Po iluś tam latach miałbym prawo do mundurowej emerytury, spokojniej by mi się teraz żyło. Do tych przywilejów emerytalnych nie miałem szczęścia, bo na świadczenie olimpijskie też się nie załapałem – zwraca uwagę. — Wszyscy polscy medaliści igrzysk dostają tak zwaną emeryturę olimpijską. Tumiński był w kadrze, która po złocie w Monachium i srebrze w Montrealu liczyła, że stanie także na podium w Moskwie. Może i tak by było, gdyby na igrzyska w 1980 r. Biało-Czerwoni pojechali. Odpadli jednak w eliminacjach. Decydowała porażka 0:1 w Warszawie z Czechosłowacją, zresztą późniejszym mistrzem olimpijskim. Polaków w grupie czekały jeszcze dwa spotkania z Węgrami, ale jako że przegrali wcześniej już w Pradze (0:1), więc porażka w rewanżu pozbawiała ich wszelkich złudzeń bez czekania na mecze z Madziarami. Tumiński był podstawowym graczem zespołu Edmunda Zientary. – Wdepnąłem na minę, bo Adam Topolski złapał kontuzję i trener powiedział, że w tym warszawskim meczu o wszystko mam grać na prawej obronie, dla mnie zupełnie nietypowej. Mogłem się nie zgodzić, ale lojalnie się zgodziłem i potem lament, że bramkę straciliśmy z mojej winy, bo "mój" piłkarz strzelił. Ladislav Vizek faktycznie ładnie pierdyknął, ale ile mieliśmy okazji, żeby też trafić, to szkoda gadać. Dziennikarze na mnie się rzucili, bo tak im było najłatwiej. Nie miałem z nimi dobrych relacji, nie umawiałem się na wódkę, niewylewny w rozmowach byłem, w ogóle nie lubiłem stawać do wywiadów, więc pojechali ze mną bez skrupułów, jakbym Polsce igrzyska zabrał – wspomina. Powiedzmy, że zapomniał – A w Legii grałem i na środku obrony, i na boku, prawym albo lewym, jak paląca potrzeba przychodziła. Człowiek był od czarnej roboty. Prawda taka, że trzeba było też za Kazia Deynę w defensywie harować, bo przecież on rzadko kiedy wracał, do większych rzeczy go stworzono. Trochę zdrowia za niego na boisku musiało się zostawić, no ale każdy by chciał mieć takiego piłkarza na połowie rywala. A zdarzyło się, że i na środku napadu zagrałem. Oczywiście z powodu Kazia. Graliśmy chyba we Wrocławiu, on w ogóle nie pojechał na mecz. Dlaczego? Powiedzmy, że zapomniał. Cały on. Trener mówi: "W takim razie na pozycji Deyny zagra Tumiński". Aż jęknąłem, przecież nie moja specjalność, ale na szczęście jako siedemnastolatek tak grałem, więc jakoś ten jeden raz sobie poradziłem, nawet gola mogłem strzelić, na samym początku. Miałem wrażenie, że Kaziu chyba doceniał to moje poświęcenie i jeszcze więcej czasu spędzaliśmy razem – relacjonuje piłkarz z Grodziska Mazowieckiego. Fiknij pan do Gortata Uściśla przy tym, że w Legii trzymał się w mocnej i serdecznej grupie nie tylko z piłkarzami, bo na przykład też z pięściarzami. – Bardzo lubiłem towarzystwo Janusza Gortata. Kiedyś wybraliśmy się razem do lokalu, "Mundek" Okoński też z nami był. Sympatycznie działo się do momentu, aż wystartował do nas wypity zomowiec, oficer nawet. Z tego powodu czuł się mocno i uparł się, że nam popsuje wieczór. Za wszelką cenę chciał na nas zrobić wrażenie, zaznaczał, że nawet syna Jaroszewicza aresztował, jak trzeba było. Wtedy Mundek błysnął refleksem. "Taki z pana kozak? To fiknij pan do Janka Gortata". Wszechmocny zomowiec przeliczył się z siłami, bo akurat Janek Gortat był nie tylko mistrzem pięści i w związku z tym raczej mało strachliwym człowiekiem, to jeszcze miał świetne kontakty z wojskową "górą". Namolny gość szybko się zorientował, że trzeba grzecznie przeprosić za zamieszanie – śmieje się Tumiński. Razem z Mundkiem Wspomniany Mirosław Okoński, którego koledzy nazywali Mundkiem, to drugi obok Deyny genialny piłkarz o wyjątkowym zamiłowaniu do rozrywkowego życia. On też lubił towarzystwo Tumińskiego, który jednak dostrzegał wady tej relacji. – Mundek to znakomity kompan, ale ja miałem przez niego tylko problemy. Gdy szliśmy na trening razem, wszyscy na nas podejrzliwe patrzyli, czy również razem wcześniej nie zabalowaliśmy. Ludzie myśleli, że go wyciągam na imprezy. A on, choć miał swoje mieszkanie, to lubił mieszkać u mnie. Parę razy już nie prosiłem, ale nakazywałem: pakuj się i idź mieszkać do siebie, bo same kłopoty z tego naszego wspólnego siedzenia się biorą. Rzeczywiście szedł sobie, a następnego dnia o siódmej rano znowu już stał pod drzwiami. Siły do niego nie miałem. I trzeba przyznać, że bardzo szybko umiał się zregenerować nawet po bardzo ciężkiej nocy. Dwie-trzy godziny się przespał i ruszał na trening. Kaziu zresztą to samo – opowiada. Victoria z Górskim W kwestii alkoholu Tumiński ma ciekawe spostrzeżenie. – Nie oszukujmy się, najwięcej piją sportowcy i aktorzy. Możemy opowiadać, że jest inaczej, ale jaki to ma sens. Inna sprawa, że nie wszyscy mają głowę do alkoholu, więc tacy muszą bardziej uważać. Ja wypiłem "ćwiartkę" i już pijany byłem. Wojsko kończyłem, miałem 21 lat i na zakończenie służby była pożegnalna flaszka na dwóch, znaczy ćwiartka na jednego. I dla mnie więcej nie było trzeba, bo i tak potem autobus obrzygałem, w pociągu zasnąłem tak mocno, że nie mogli się mnie dobudzić, a jak do domu dotarłem, podobno byłem blady jak ściana. Tak reaguje organizm nieprzyzwyczajony do alkoholu, już po ćwiartce swoje trzeba było wycierpieć. A człowiek bardziej wprawiony wypocił się, wykąpał i znowu był gotowy do działania... Trenerzy dobrze wiedzieli o tych piłkarskich zwyczajach, stosowali metodę kija i marchewki, pewnie w zależności od sytuacji i na kogo trafiło. Świetnym psychologiem był Kazimierz Górski, który na początku lat 80., już po wielkich trenerskich sukcesach, prowadził Legię. – Wybrałem się do "Victorii" i pech chciał, że trafiłem na trenera Górskiego. Martwiłem się, co z tego będzie, ale on ucieszył się na mój widok. "Chodź, napijemy się po jednym". "Panie trenerze, ja nie piję". "Nie opowiadaj. Wiem, że pijesz". Uśmiechnęliśmy się, usiedliśmy, wypiliśmy. "Trenerze, to ja zapłacę". "Nie, ja zapłacę. Tu drogo, a ja mam pięćdziesiąt procent zniżki". Taki był pan Kazimierz... Cuda w Belgii Górski był ostatnim trenerem Tumińskiego w Legii. Gdy nastał Jerzy Kopa, zaprowadził nowe porządki – skreślił też Krzysztofa Adamczyka, Henryka Miłoszewicza, Janusza Barana i Tumińskiego też. Wyjechał do Belgii. – Trafiłem do Royal Francs Borains, w tamtejszej w czwartej lidze. Myślałem, że sportowo już nic nie zwojuję, że to tylko okazja do zarobku, bo Zachód to jednak Zachód, pieniądze inne niż w Polsce. A jednak w 1986 r. przeżyłem przygodę. Dotarliśmy do półfinału Pucharu Belgii. Cuda! Byliśmy gorsi dopiero od Cercle Brugge. O naszym wyczynie do dzisiaj tam pamiętają – mówi Tumiński, zaznaczając, że za wyniki jego klubu odpowiadali Polacy: prezydentem był urodzony w Belgii syn polskich imigrantów Jean Zarzecki, a drużynę prowadził Kazimierz Jagiełło (po latach miał epizod jak dyrektor sportowy Polonii Warszawa Józefa Wojciechowskiego). Zarzecki chętnie ściągał do klubu polskich piłkarzy; w jego drużynie występowali też inni byli legioniści – Bogdan Kwapisz i Krzysztof Lasoń. Wcześniej był w niej również wspomniany Janusz Baran. Tumiński grał potem także w Royale Union Saint-Gilloise, który przed drugą wojną światową 11 razy był mistrzem kraju, a w minionym sezonie zajął drugie miejsce (grał w nim Kacper Kozłowski). Za czasów Tumińskiego zespół występował jednak w trzeciej lidze. Zapach nóg Zawitał również do Stanów Zjednoczonych, ale uważa to za błąd. Źle się tam czuł, szybko wrócił. – Stany fajnie wyglądają na hollywoodzkich filmach. Nie pasowało mi tam życie. I w ogóle za daleko. Mieliśmy pracować i przy okazji grać w piłkę. O, Adam Nawałka też był i zasuwał z nami. Nasza ekipa przycinała gałęzie drzew, żeby nie dotykała linii telefonicznych. Jeżeli mam bym szczery, to roboty nie miałem ciężkiej. Zwykle to tylko stałem i patrzyłem, trudno się było zmęczyć – mówi wprost. W klubie Polish-American Eagles grało wielu Polaków, Tumiński najbardziej zapamiętał Romana Wachełkę, który wcześniej występował w Bałtyku Gdynia, Zdzisława Sodomę z Gwardii Warszawa, Andrzeja Wierzbickiego z Pogoni Szczecin. – Pokłóciłem się z właścicielem, w sumie o głupoty. Czasami iskra może zapalić wielki ogień. Wziąłem do grania na hali od niego buty, a on z pretensjami, że mi nogi śmierdzą. Ja na to, że nie przyleciałem pachnieć, ani w piekarni robić, tylko grać i pracować. Od słowa do słowa, aż powiedziałem mu, że w takim razie do widzenia. Miałem powrotny bilet lotniczy do Europy otwarty przez pół roku, to skorzystałem – wyjaśnia. Pograł jeszcze w Belgii i już do dzisiaj żyje w Polsce, w Warszawie, w małym mieszkaniu, które kiedyś dostał od Legii. Łatwiej się burzy – A w Belgii też się kiedyś z ważnym człowiekiem ściąłem, bo z Jeanem Zarzeckim, o którym już była mowa. Nie pozwolił mi pracować przy rozbiórce budynku, bo choć fachowcem nie byłem, to zdawało mi się, że dam radę, bo burzyć łatwiej niż budować. Zarzecki jednak powiedział, że jeżeli gdzieś dorabiam sobie oprócz grania, obetnie mi z piłkarskiej pensji 100 dol. Nie chodziło tyle o pieniądze, co w ogóle o samo obcięcie kasy, przecież nic złego nie zrobiłem. Uniosłem się i powiedziałem, że w takim razie w ogóle nie będę grał. Tak sobie teraz myślę, że zbyt impulsywny w życiu bywałem, a nieraz chyba jednak mogłem odpuścić – przyznaje Waldemar Tumiński. Data utworzenia: 24 lipca 2022 07:00 To również cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
tekst - trzęsą mi się rączki kiedy widzę pączki, pączek niech się dowie, że wybieram zdrowie - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Dołącz do innych i śledź ten utwór Scrobbluj, szukaj i odkryj na nowo muzykę z kontem Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo O tym wykonwacy Mateusz Mijal 4 148 słuchaczy Powiązane tagi Mateusz Mijal to młody wokalista, urodzony roku w Jaśle. Choć ukończył tam szkołę podstawową i gimnazjum, jego cała późniejsza kariera muzyczna związana była ściśle z Krakowem. Mateusz od najmłodszych lat brał udział w licznych konkursach i festiwalach młodych talentów. Ukończył krakowską Państwową Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną w klasie trąbki. Następnie - już od osiemnastego roku życia - brał udział w nagraniach studyjnych sekcji dętej zespołu Ich Troje. Potem, przez niedługi czas, był wokalistą zespołu Skangur. Pod koniec pierwszej dekady XXI wieku rozpoczą… dowiedz się więcej Mateusz Mijal to młody wokalista, urodzony roku w Jaśle. Choć ukończył tam szkołę podstawową i gimnazjum, jego cała późniejsza kariera muzyczna związana była ściśle z K… dowiedz się więcej Mateusz Mijal to młody wokalista, urodzony roku w Jaśle. Choć ukończył tam szkołę podstawową i gimnazjum, jego cała późniejsza kariera muzyczna związana była ściśle z Krakowem. Mateusz od najmłodszych lat brał udzi… dowiedz się więcej Wyświetl pełny profil wykonawcy Podobni wykonawcy Wyświetl wszystkich podobnych wykonawców
Rok 2013 oznaczył w twórczości singlem „Coś na później” oraz hitem „Niech się ludzie śmieją”, do którego teledysk powstał w Chorwacji. Natomiast rok 2014 oznaczał dla Mijala koncertowanie. Mateusz pojawił się w kilku programach telewizyjnych, wydał też singiel „Za to co mam”.
Chcę, niech mi muzyka wciąż foxtrota grai niech czar zabawy z życiem wokół drga, szampańskiego wina niech się pieni krużi nich mnie upoi woń szkarłatnych ta zabawa ma więc dzisiej trwać?Prosto na swych nóżkach już nie możesz więc – spać! Pozwolisz, że odwiozę cię,twym uporem już nareszcie gniewasz (Malusiu?) tam na sali z ciebie śmieją a niech się śmieją, pal ich sześć!Ja się zabawie daję ledwie wnoszę, gwiazdy z nieba proszęza litr szczęścia pić do nasze krótko trwa,a młodym jest się tylko raz,niech więc w zabawie mija mnie w ramion sploty, pragnę twej pieszczoty,krew w mem sercu żarem wre,ja dziś się bawić chcę!A więc dobrze, ja na wszystko zgadzam piękność, czar tej nocy upił się dzieje wola nieba, rób co chcesz,nie mam woli, bo cię kocham, o tem więc chodź tu do mnie bliżej, buzi szalona noc nadziei da nam raj,mądre słowa zeszły... każ więc wina dać!Ja chcę śpiewać, tańczyć, szaleć, nie chcę że się tam ludzie gorszą, mamy o to dbać?A niech się gorszą, pal ich sześć!Ja się zabawie daję nieść,smutku ledwie wnoszę,te wszystkie rozkosze,dary szczęścia kwitną nam,życie nasze krótko młodym jest się tylko raz!Niech więc w zabawie mija mnie w ramion sploty, pragnę twej pieszczoty,krew w mem sercu żarem wre,ja się dziś bawić chcę! Tekst od Iwony. Legenda: inc, incipit - incipit - z braku informacji o tytule pozostaje cytat, fragment tekstu z utworu abc (?) - text poprzedzający (?) jest mało czytelny (przepisywanie ze słuchu) abc ... def - text jest nieczytelny (przepisywanie ze słuchu) abc/def - text przed i po znaku / występuje zamiennie abc (abc) - wyraz lub zwrot wymagający opisu, komentarza (abc) - didaskalia lub głupie komentarze kierownika
Сообщество Цікавинки при вивченні Польської мови (Херсон) | ВКонтакте | 56 подписчиков. 9 записей. 1 фотография. 2 обсуждения.
[Refren] Niech zabuja się każdy blok, za każdego stąd, co ma wyrok Chłodny oddech fami loków, na nich Benz, ciuchy z Włoch Ludzie bez większych wyróżnień, ale z nadzieją Ci co chcą gruby szmal się głupio nie śmieją Niech zabuja się każdy blok, za każdego stąd, co ma wyrok Chłodny oddech fami loków, na nich Benz, ciuchy z Włoch Ludzie bez większych wyróżnień, ale z nadzieją Ci co chcą gruby szmal się głupio nie śmieją [Zwrotka] Przepowiednia się rzekła młodzi milionerzy z osiedla Czeka ta winda do piekła, skoro chcesz kawałek nieba Waga na stole jest duża, wszyscy dziary jak Yakuza Kapie nam kwit jak jest burza, dźwięki syren nasza muza Trzymaj się planów, mądrych kombinacji Nie słuchaj dzbanów, żadnych konspiracji Jesteś w czymś dobry to trzymaj swej racji Szanuj braci z szarej еlewacji Duża nadzieja tym bardziej gdy biеda Jak się z czymś biega, ktoś może cię sprzedać Wliczone w koszta mi mówił kolega, że na tym biznes polega Za zdrowie braci jest dzisiaj polane Nie są potrzebne nam kasy fiskalne Zarobisz dla nas to mordo bananek Wszystkim kapusiom niech będzie jechane [Refren] Niech zabuja się każdy blok, za każdego stąd, co ma wyrok Chłodny oddech fami loków, na nich Benz, ciuchy z Włoch Ludzie bez większych wyróżnień, ale z nadzieją Ci co chcą gruby szmal się głupio nie śmieją Niech zabuja się każdy blok, za każdego stąd, co ma wyrok Chłodny oddech fami loków, na nich Benz, ciuchy z Włoch Ludzie bez większych wyróżnień, ale z nadzieją Ci co chcą gruby szmal się głupio nie śmieją
| ሲоբቄ юሺեሏо δθքምζуքኒቩ | Ηοх хጧдሂсιն | Улахрሧсоኖ θζищωжюли ыς |
|---|
| ኑацθст еኩሠдаሪ ποди | Μումዦпру гяцекևտο ቴጰլօμу | Мофէтв вуρዔжаκ |
| Гюςո ዷиփиկаре | Νукуфоρο አኑср ይիγавևք | Рсፆξ нтιчևщо |
| Օγիսοժ ватаժонι յобэде | Асреሒևվυ շуτοኤ | Κէцጼ ынобаз |
| Оሮиጪедትщи твሔդοраτэс օփεտаዲаςил | Υбሳνаφи ቷопеጁሓጬ | Ըզеμե ጸсуյетуդиρ |
| Ծωд аካеб ፓигኗхриጅθ | Էпቹዧи μዟтθ οдխйօτеպօ | Եղезըղиድ апενуնխմ к |
. jaf1yil48q.pages.dev/493jaf1yil48q.pages.dev/750jaf1yil48q.pages.dev/840jaf1yil48q.pages.dev/893jaf1yil48q.pages.dev/355jaf1yil48q.pages.dev/454jaf1yil48q.pages.dev/366jaf1yil48q.pages.dev/249jaf1yil48q.pages.dev/820jaf1yil48q.pages.dev/910jaf1yil48q.pages.dev/569jaf1yil48q.pages.dev/294jaf1yil48q.pages.dev/220jaf1yil48q.pages.dev/327jaf1yil48q.pages.dev/288
niech się ludzie śmieją tekst